Bonn- Matreier Hutte- z widokiem na Triglav
Osttirol ciąg dalszy. Tak można zacząć opis kolejnej wycieczki po tym niezwykle pięknym i oferującym setki szlaków turystycznych zakątku Austrii. Będąc tam tydzień naprawdę ciężko zdecydować się, który szlak wybrać. Po prawej czy po lewej stronie doliny? Wejść na któryś z majestatycznych wierzchołków czy podejść do malowniczego wodospadu? Mając takie dylematy zdecydowaliśmy, że na początek odwiedzimy malowniczo zawieszone nad doliną schroniska. Jednym z takich miejsc, do których chcemy Was zabrać jest cudnie położone na wysokości 2750 m npm schronisko Bonn- Matreier. Panorama z tego miejsca jest powalająca, a przy dobrej pogodzie na horyzoncie możemy dostrzec najwyższy szczyt Słowenii czyli Triglav.
Na początek coś o samym schronisku Bonn- Matreier Hutte. Zostało zbudowane w 1932 roku na wysokości 2750 m npm. Otoczone jest przez takie szczyty jak Galtenkogel, Rauhkopf i Saulkopf. Schronisko położone jest przy długodystansowym szlaku Venediger Hoheweg, jest więc idealne dla turystów przemierzających ten panoramicznych dukt lub dla ambitniejszych wspinaczy mających w planach zdobycie pobliskich wierzchołków. W schronisku można nocować z psem w 2 osobowym pokoju. Z tarasu rozpościera się fantastyczna panorama na Dolomity i szczyty Grupy Lasörling, a przy odrobinie szczęścia i dobrej pogodzie dostrzec można Triglav.
Wycieczkę rozpoczęliśmy na niedużym parkingu Parkplatz Bodenalm w miejscowości Pragraten. Dojazd do niego to wąska asfaltowa, a potem szutrowa droga. W pewnym momencie na drodze pojawia się znak zakazu wjazdu ale dopuszcza on wjazd do miejsc parkingowych. Na żwirowym parkingu zostawiliśmy samochód i udaliśmy się na szlak. Ciekawostką jest forma płatności za postój. Nie ma tam żadnego parkomatu i ustalonej ceny za godzinę, natomiast przy szlaku znajduje się skrzynka do której turyści wrzucają pieniądze.
Pierwszy etap wędrówki do szlak nr 20 do schroniska Niljochhutte. Z parkingu udaliśmy się w prawo leśną ścieżką, która trochę się obniżyła i trawersowała zbocze Eselrucken. Po chwili rozpoczęło się podejście i kolejny trawers. I tak kilka razy. Wędrowaliśmy cały czas przez las więc na widoki musieliśmy poczekać. Las dawał przyjemny chłód, a gdzieniegdzie Odi zamoczył łapki w górskim strumyku. Mniej więcej po jakimś kilometrze może półtora wyszliśmy na odsłonięte zbocze i tutaj pojawiły się już pierwsze panoramy. Głównie na dolinę Virgental i Lasörling Gruppe. Cieszyliśmy oczy widokami tym bardziej, że trasa nieco się wypłaszczyła i przyjęła formę przyjemnego spaceru przez rozległe polany. Nie odmówiliśmy sobie od czasu do czasu przycupnięcia gdzieś w trawie i delektowania się okolicą.
Tym niespiesznym tempem i mniej więcej po 1 godzinie marszu dotarliśmy w okolice schroniska Niljochhutte położonego na wysokości około 1990 m npm. Przed schroniskiem przywitało nas stado krów, które wyraźnie zainteresowane były wędrującym z nami Odim. Rozsiedliśmy się na słonecznym tarasie na drugie śniadanie. Niljochhutte jest stosunkowo łatwo dostępne, co czyni je popularnym ponieważ może stanowić cel sam w sobie na przykład dla rodzinnych wędrówek. Ze schroniska widać było całą dolinę ale i naszą dalszą trasę, która od tego miejsca już dość konkretnie zaczęła nabierać wysokości.
Z Niljochhutte wyruszyliśmy szlakiem nr 922 w kierunku Große Nilalm. Czekało nas około dwie i pół godziny marszu. Droga była wygodna ponieważ stanowiła dojazd do jeszcze wyżej położonego gospodarstwa, nie mniej jednak pięła się cały czas w górę. Pejzaże jak zawsze były wspaniałe. Z każdej strony góry i doliny.
Wędrując natrafiliśmy na kolejne stadko alpejskich krów, a wśród nich był wyjątkowo zainteresowany naszym psem byk. Musieliśmy trochę pokombinować i zejść ze szlaku aby bezpiecznie ominąć bacznie przyglądające się nam zwierze. Od Große Nilalm szlak przybrał już typowo wysokogórski charakter. Droga zamieniła się w wąską, czasem kamienistą ścieżkę wijącą się pomiędzy głazami. Na rachitycznych pastwiskach gdzieniegdzie pasły się jeszcze krowy. Szlak zaczął porządnie się wspinać i dynamicznie nabierać wysokości. Jak wiadomo im wyżej tym otoczenie ciekawsze.
Szlak pokonał pierwszy próg i nieco złagodniał, by po chwili powtórzyć „cykl”. Za każdym razem kiedy podchodziliśmy pod górę wydawało się, że nasz cel jest już tuż, tuż, za tym właśnie pokonywanym wzniesieniem. A tu niespodzianka! Albo kolejne podejścia albo na przykład szeroki „płaskowyż” z niewielkim jeziorkiem za którym czekała nas kolejna wspinaczka. Tych niespodzianek nie było końca. Każde podejście to kolejne szerokie panoramy ale ani śladu po widocznym gdzieś z dołu budynku schroniska.
Przeszliśmy przez kolejny górski strumyk i przyznam, że ogarnęło nas trochę zwątpienie bo na horyzoncie pojawiły się nieciekawe deszczowe chmury. Zresztą zgodnie z zapowiadaną prognozą pogody. W końcu dotarliśmy do skrzyżowania szlaków i kontynuowaliśmy wędrówkę chodnikiem oznaczonym nr 923 będącym fragmentem panoramicznego szlaku Venediger Hoheweg. Z tego miejsca zauważyliśmy również dach naszego schroniska. Wreszcie! Czekało nas jeszcze jedno, ostatnie dość ostre, kamieniste i wąskie podejście.
Finalnie dotarliśmy na szerokie plateau na którym stał na solidnej podmurówce drewniany budynek schroniska Bonn- Matreier, otoczony majestatycznymi alpejskimi szczytami. Chmury w dalszym ciągu gdzieś tam kłębiły się na horyzoncie, pomimo to postanowiliśmy chwilę odpocząć i oddać się kontemplacji nad otaczająca nas przyrodą. Te rozmyślania umililiśmy sobie typowym tyrolskim rosołem z knedlami i słodkim apfelstrudlem z bitą śmietaną. Podziwialiśmy krajobraz delektując się pysznym jedzeniem. Grupa Lasörling była widoczna jak na dłoni, nieco mniej wyraźnie zaznaczały się na horyzoncie Dolomity. Za plecami dosyć groźnie prezentowały się wybitne ściany Säulkopf i Rauhkopf. Niestety nie było nam dane dojrzeć Triglava ponieważ szczelnie zasłoniły go chmury. Nie mniej jednak widoki były obłędne.
W planach mieliśmy wrócić nieco innym szlakiem ale niepewna pogoda sprawiła, że zrezygnowaliśmy z tego zamierzenia i wróciliśmy ta samą, znaną nam drogą. Trasa powrotna przebiegła nam w fantastycznej atmosferze. Nadal mieliśmy co oglądać gdyż zbierające się chmury gdzieś się rozpierzchły i po deszczu nie było śladu.
Ogólnie rzecz ujmując spędziliśmy kolejny fantastyczny dzień w górach. Odwiedziliśmy przepięknie położone schronisko, do którego mamy zamiar wrócić na nocleg przemierzając Venediger Hoheweg.
PRAKTYCZNIE:
- początek szlaku w miejscowości Prägraten na parkingu Parkplatz Bodenalm
- link do parkingu: https://maps.app.goo.gl/xt6Q8RRJpbE8NNfP6?g_st=ig
- do parkingu prowadzi wąska asfaltowo- szutrowa droga
- na parkingu nie ma parkomatu, każdy płaci ile uważa i wrzuca pieniądze do skrzyneczki
- po drodze 2 schroniska Niljochhutte i Bonn-Matreier; schroniska są otwarte od czerwca do października (wszystko zależy od warunków pogodowych); w schroniskach można zakupić napoje i ciepłe dania; można nocować z psem
- szlaki: Parkplatz Bodenalm- Schronisko Niljochhutte (szlak nr 20); Niljochhutte- skrzyżowanie z Venediger Hoheweg (szlak nr 922); skrzyżowanie z Venediger Hoheweg- Schronisko Bonn- Matreier (szlak nr 923)
- czas: 5,30h (trasa w obie strony, bez odpoczynków w schroniskach, na wycieczkę najlepiej poświęcić cały dzień), dystans: 16 km; całkowity wznios: 1100m
- link do trasy, zapis Garmin: https://connect.garmin.com/modern/activity/12033761148
- nocleg w miejscowości Virgen, pensjonat Habererhof