Jałowiec, z widokiem na Babią Górę
Na Jałowcu byliśmy 2 razy. Jesienią i zimą. Zawsze przy pięknej pogodzie. I zawsze na szlaku panowały pustki. Wędrowaliśmy zgodnie z niebieskimi znakami z Zawoi- Wełcza. Dlaczego tam tak mało turystów? Nie wiem….Może szlak jest mało atrakcyjny? Może mało widokowy? Może cel sam w sobie „ nijaki”, skoro w sąsiedztwie panuje Babia Góra. Nic z tych rzeczy jednak się nie zgadza, oprócz towarzystwa Diablaka. Z psem na Babią górę w Polsce nie pójdziemy ale jeżeli chcemy zobaczyć i przyjrzeć się z bliska jej majestatycznym północnym stokom to wejście na Jałowiec dostarczy wrażeń i niezapomnianych widoków. A że na szlaku spokój i brak turystów, przynajmniej po opadach śniegu w marcu to chyba dobrze!
Jałowiec to szczyt o wysokości 1111 m npm, łatwo zapamiętać. Co do lokalizacji pojawia się już nieco więcej dyskusji. Jedne źródła zaliczają go do Pasma Przedbabiogórskiego i tym samym do Beskidu Makowskiego, według innych to jednak Beskid Żywiecki. Tak czy tak jest to najwyższy szczyt Pasma Jałowieckiego, znajdujący się pomiędzy Czerniawą Suchą (1062 m npm), a Kolędówką (884 m npm). Naszą wycieczkę rozpoczęliśmy w Zawoi, a konkretnie w Zawoi- Wełcza. Szlak niebieski ma swój początek przy kościele w Wełczy, my startowaliśmy przy drogowskazie do przysiółka „ Mleczna” czyli kilkanaście metrów przed kościołem jadąc od strony Zawoi. Znaki niebieskie były raczej dobrze widoczne na drzewach i słupach elektrycznych. Szkopuł jest taki, że z parkingami mamy tutaj kłopot, mówiąc wprost- wyznaczonych miejsc parkingowych brak. Samochód zostawiliśmy w zatoczce przy poboczu, tuż przed odbiciem do wyżej wspomnianego przysiółka. Zmieści nie tam może ze 3 auta ale blisko znajduje się brama wjazdowa na posesję więc trzeba ustawić się tak aby nie utrudniać komuś wjazdu do domu. Podobnych miejsc w Wełczy znajdzie się kilka.
Pierwsze metry wędrówki to asfaltowa droga, po chwili szlak odbij w lewo w leśny dukt. Miejsce dobrze oznaczone ale trzeba być czujnym. Na murze posesji po lewej stronie również widniały wyraźne znaki, co ułatwiło znalezienie właściwego kierunku. Wkroczyliśmy w las i muszę przyznać, że ten początkowy odcinek dał nam najbardziej w kość. Wyższa temperatura i świeże opady śniegu sprawiły, że leśna droga miejscami zamieniała się w strumyk. Pomimo marca i wydawałoby się, zbliżającej się wiosny, miejscami brodziliśmy po kolana w śniegu. Możemy się pochwalić, że przecieraliśmy leśne ścieżki, ponieważ wszelkie ślady turystów zostały skutecznie zasypane przez śnieg padający poprzedniego dnia. Przysypane śliskie kamienie, gałęzie, spływająca woda i ślady zwierzyny, które dla Odiego były tak atrakcyjne, że prowadzenie go na smyczy stanowiło nie lada wyzwanie, sprawiły, że trochę się umęczyliśmy.
Niesmak przepadł w momencie pojawienia się pierwszych widoków. Zaśnieżone stoki, polany, przypudrowane drzewa i pełne słońce! To było to czego szukaliśmy. Szlak meandrował, miejscami był dosyć stromo, po chwili dawał odetchnąć i całkiem płasko przecinał otaczający las. Cisza, spokój, góry, widoki i radość psa buszującego w śniegu. No i oczywiście lekka zadyszka bo „zimowa” kondycja wołała o pomstę do nieba.
Wraz ze wzrostem wysokości dolegliwości kondycyjne mijały ponieważ głowa zajęta była podziwianiem krajobrazów. Jeżeli chcecie zobaczyć monumentalne stoki Babiej Góry i Cyla ( Mała Babia Góra) to ten szlak jest idealny! Śnieg i słońce tworzyły przepiękny pejzaż pozwalający dostrzec każdy żleb, każdą nierówność i stromość północnych Diablaka. Wiadomo, że Babia Góra jest celem w samym w sobie ale widok na „ Królową” z Pasma Jałowieckiego to równie ciekawe doznanie co zdobywanie samego szczytu.
Podczas wędrówki przez las bawiliśmy się przednio. Odi łapał śnieżki i szukał tropów. Im wyżej tym temperatura była niższa, w związku z tym szło się coraz wygodniej. Grząski śnieg stał się zmrożony i stabilny, a sam leśny dukt nieco złagodniał co uczyniło wędrówkę bardzo, bardzo przyjemną.
Po około 2 h marszu dotarliśmy do skrzyżowania niebieskiego szlaku którym wędrowaliśmy i żółtego prowadzącego przez Kolędówkę z Przełęczy Przysłop. Z tego miejsca szczyt Jałowca mieliśmy około 10 minut marszu. Marszu przetartą i wyraźnie widoczną ścieżką!
Wędrowało się idealnie, śnieg był lekko zmrożony i widoki w dalszym ciągu fantastyczne. Babia Góra na chwilę zniknęła ale pojawiły się panoramy na inne beskidzkie szczyty. Zresztą ścieżka przez las była sama w sobie bardzo urokliwa.
Na szczyt Jałowca dotarliśmy zgodnie z planem i spotkaliśmy tam, a konkretnie na widokowej Hali Trzebuńskiej kilka osób i 2 psy. Na szczytowej polanie znajduje się wiata dla turystów i miejsce na ognisko. Nie brakuje również konkretnych pejzaży sięgających od Babiej Góry przez Pilsko aż do Rysianki i Romanki.
Zrobiliśmy kilka pamiątkowych zdjęć ,zamieniliśmy parę zdań i ruszyliśmy w dół żółtym szlakiem w stronę Czerniawy Suchej. I tutaj zaczęła się zabawa! Babia Góra, Mędralowa, Pilsko ,Lachów Groń i oczywiście Czerniawa Sucha. Co za widoki! Co za ścieżki! Co za pogoda! Ścieżka wyglądała jak malowana. Delikatnie prowadziła w dół dość rozległej Hali Trzebuńskiej pozwalając rozkoszować się otaczającą nas przyrodą, a słońce mocno oświetlało wierzchołki i zmęczone po zimie twarze.
W towarzystwie beskidzkich panoram zeszliśmy na Przełęcz Suchą i rozpoczęliśmy podejście na szczyt Czerniawy Suchej. Za plecami został Jałowiec na którego szczyt mogliśmy zerknąć z innej perspektywy. Po około 30-40 min dotarliśmy w okolice Lasu Czerniawa i kontynuowaliśmy na marsz zielonym szlakiem na Przełęczy Klekociny , wg szlakowskazów na Halę Kamińskiego pod Mędralową.
Szlak prowadził w dół przez las, ale widoki na Babią górę nie odpuszczały. Chyba bardzo jej zależało na pokazaniu tego srogiego oblicza. Nie mniej jednak w tych okolicznościach przyrody dotarliśmy w okolice czynnego sezonowo schroniska Zygmuntówka na Przełęczy Klekociny i skręcając w lewo bitą drogą ruszyliśmy w dół w kierunku Wełczy.
Ten fragment to wędrówka leśną drogą , nie było juz spektakularnych widoków ale jak pętelka to pętelka. Po jakichś 2 km dotarliśmy do pierwszych przysiółków takich jak : Można, czy Za Polaną . Od tego ostatniego jakiś 1 km wędrowaliśmy asfaltową drgogąprzez miejscowości, dla pocieszenia ruch samochodowy był znikomy.
PRAKTYCZNIE:
- Start wycieczki Zawoja – Wełcza, początek niebieskiego szlaku przy kościele w Wełczy
- Brak wyznaczonych miejsc parkingowych , po drodze kilka zatoczek gdzie można zostawić samochód
- Szlaki : Wełcza- Jałowiec ( niebieski, 2h); Jałowiec- Las Czerniawa ( żółty , 0,30h); Las Czerniawa – Przełęcz Klekociny ( zielony, 0,30 h); Przełęcz Klekociny – Wełcza ( ścieżki niebieska i czerwona, ok. 1 h)
- Dystans: około 12 km; czas: około 4 h