Jaworze- na granicy dwóch Beskidów
Dalekie wycieczki zawsze są fascynujące ale czasem „pod samym nosem” mamy miejsca, których nie doceniamy i trochę pomijamy. Dzisiaj będzie właśnie o takim miejscu, które leży w Górach Grybowskich, na pograniczu Beskidu Niskiego i Sądeckiego. Mogę powiedzieć, że tutaj stawiałam swoje pierwsze kroki w górach. Tutaj też wycieczki obfitowały w smaki dzieciństwa takie jak jeżyny czy borówki zbierane wprost z krzaków rosnących przy szlaku, a trud górskiej wędrówki wynagrodzony był kiełbasą pieczoną przy ognisku. Takie proste rzeczy, a w głowie zostają na całe życie i kształtują nas jako dorosłych. Dzisiaj chciałam pokazać Wam trochę moich rodzinnych stron. Zawsze były jakieś czarowne, nierzadko odległe rejony, a nie pisałam o tym co najbliżej. Będzie sentymentalnie ale i pięknie, bo nieraz już się przekonaliśmy, że mało popularne miejsca często okazują się perełkami czekającymi na odkrycie. Odkrywamy zatem Góry Grybowskie.
Na początek jak zwykle trochę topografii. Góry Grybowskie to raczej umowne pojęcie, leżą na granicy dwóch Beskidów ale chyba bliżej im do Niskiego niż Sądeckiego. Zajmują obszar pomiędzy Kotliną Sądecką a Doliną Białej. Rozpościerają się w kształcie trójkąta od Kotliny Sądeckiej na zachodzie po dolinę Ropy na wschodzie. Od południa ogranicza je dolina Kamienicy Nawojowskiej. Jest to jedna z najmniej zagospodarowanych grup górskich w regionie. Tak naprawdę znajdują się tutaj zaledwie 3 szlaki turystyczne, nie ma schronisk górskich, zalesienie jest bardzo wysokie, a do niektórych wsi może być trudno dojechać publicznym transportem. Najwyższym szczytem pasma jest góra Jaworze wspomniana wcześniej. Osiągalna jest z Ptaszkowej, z Grybowa lub od strony Boguszy i Binczarowej, dwóch łemkowskich wsi. Południowa część Gór Grybowskich znajduje się na terenie dawnej Łemkowszczyzny, a takie miejscowości jak Kamianna, Berest, Polany, Bogusza, Binczarowa, czy Florynka były do 1947 roku zamieszkiwane przez Łemków. W tymże roku w ramach akcji „Wisła” Łemkowie zostali wysiedleni z Łemkowszczyzny obejmującej także Bieszczady, Beskid Niski, Beskid Sądecki i Pieniny na tereny zachodniej i północnej Polski.
Początek naszej wycieczki to wieś Ptaszkowa, miejsce w którym spędziłam 19 lat swojego życia. Leży ona około 7 km na południowy zachód od Grybowa, w rozległej dolinie przy linii kolejowej Grybów-Nowy Sącz. Od strony północnej otaczają ją wzniesienia Rosochatka (753 m n.p.m.) i Kozieniec (560 m n.p.m.), a od strony południowej wznosi się ponad Ptaszkową pasmo Postawne – Jaworze (882 m n.p.m.), gdzie się dzisiaj udamy. Na wschodzie góruje w panoramie Grupa Trzech Kopców z kulminacją na Chełmie (779 m n.p.m.).
Początki wsi sięgają XIV wieku, w 1336 roku został wydany przez Jadwigę Bolesławównę przywilej lokacyjny dla Ptaszkowej jednak nie jest to data powstania wsi. Z tym wydarzeniem związana jest legenda mówiąca o zgubieniu dokumentu przez wójta sądeckiego Mikołaja de Mestaza. W 1359 roku król Kazimierz Wielki wydał nowy akt lokacji, na mocy którego Ptaszkowa stała się wsią królewską. Oprócz walorów przyrodniczych Ptaszkowa może pochwalić się również zabytkami leżącymi na szlaku architektury drewnianej.
We wsi znajduje się drewniany kościół pw. Wszystkich Świętych o konstrukcji zrębowej. Obiekt został zbudowany przez Jana Joachima Kuklę (inne źródła podają, że był to Jan Joachim Kukła) w 1555 roku. Na zewnętrznej ścianie kościoła, w niszy prezbiterium znajdowała się przez wiele lat płaskorzeźba przedstawiająca modlitwę Jezusa w Ogrójcu, datowana na koniec XV wieku. Od dawna podejrzewano, że pochodzi ona ze szkoły Wita Stwosza. Renowacja wykazała, że rzeźba jest dziełem samego mistrza. Świadczą o tym m.in. kryptoinsygnia rzeźbiarza. Jadąc przez Ptaszkową zauważyć można tablice z dość dziwnymi nazwami jak np. Barcokówka , Fugierówka , Kiełbasówka i wiele , wiele innych. Są to nazwy dzisiejszych przysiółków , a wzięły się od nazwisk lub przezwisk rodzin zamieszkujących określone miejsca. Ptaszkowa jest znana na całej sądeczcyźnie ( myślę , że dużo dalej) z powtarzanych od dawien dawna anegdot i kawałów dotyczących jej mieszkańców. Można poszperać w internecie i znaleźć wiele ciekawych historyjek.
Wracając do wycieczki na Jaworze to z Ptaszkowej wiedzie tam niebieski szlak, prowadzący z centrum miejscowości. My ten szlak przeszliśmy już chyba ze 100 razy:), niekoniecznie kierując się znakami ale postaram się opisać wszystko zgodnie z tym jak biegną niebieskie oznaczenia. Dla zmotoryzowanych miejsce gdzie można zostawić samochód znajduje się przy nowym kościele (zresztą parkując przy zabytkowym, drewnianym również spokojnie na Jaworze wejdziecie). Miejsce jest widoczne z daleka ponieważ dość nowoczesny i duży budynek kościoła, a w szczególności wysoka wieża na tle lasu (bez względu na wrażenia estetyczne) napewno zostaną zauważone. Niebieskie znaki początkowo prowadziły wąską asfaltową dróżką obok kościoła i dalej pomiędzy zabudowaniami. Nie był to długi odcinek, ponieważ tuż za niedużym skrzyżowaniem asfalt się skończył i wędrowaliśmy lekko wznoszącą się polną drogą. Pod lasem należało delikatnie skręcić w prawo, zgodnie z wyraźnie namalowanym na drzewie niebieskim znakiem.
W tym miejscu koniecznie trzeba się zatrzymać ponieważ porozpościera się stąd ciekawa panorama na Ptaszkową , Chełm po prawej i Rosohatkę po lewej. Jak na dłoni widać wijącą się linię kolejową ze stacją PKP położoną na wysokości około 500 m npm.
Jeszcze kilka chwil rozglądaliśmy się po okolicy, która o każdej porze roku wygląda inaczej i ruszyliśmy w dalszą drogę. Ścieżka schowała się w dość gęstym lesie i od tego momentu zaczęła mocniej piąć się w górę. Pierwsze podejście nie jest długie więc tylko na chwilę czuliśmy przyspieszony oddech.
W pewnym momencie dotarliśmy do niewielkiego rozwidlenia , znaki niebieskie prowadziły w lewo ale w tym miejscu nie ma znaczenia, którą wersję wybierzemy bo i tak na wypłaszczeniu obydwa leśne dukty spotykają się w tym samym miejscu. Tutaj kolejne rozwidlenie i radzimy już trzymać się szlaku. Takich mikro skrzyżowań było kilka ale oznakowanie jest raczej wyraźne więc ciężko się zgubić. Leśna ścieżka miała różne odcinki, trochę w górę, po chwili znów łagodniej i tak w kółko.
Na tym etapie zdobywania Jaworza delektowaliśmy się zielenią i lasem. Nie było rozległych widoków ale była za to błoga cisza. Kiedyś będąc na tym szlaku z samego rana co krok widzieliśmy stada saren, zające i inne leśne stwory. Po dość żmudnym ale nie bardzo męczącym podejściu dotarliśmy do szerszej drogi biegnącej grzbietem i skręciliśmy ostro w lewo. Od tego miejsca szło się już bardzo spokojnie, dukt wznosił się nieznacznie więc zwykle na tym odcinku George zajmował się zabawą i szukaniem szyszek.
Spokojny spacer, wiosenny śpiew ptaków i przebywanie na łonie natury zawsze sprawia, że wszyscy bardzo odpoczywamy. Idąc w kierunku Jaworza widać było również zmianę roślinności. W pewnym momencie drzewa iglaste porastające niższe partie wzniesienia zastąpił cudny, zielony, bukowy las , a my mieliśmy przed sobą ostatnie , krótkie podejście na szczyt.
Jaworze jest zalesionym wierzchołkiem o wysokości 882 m npm, w 2005 roku została oddana do użytku metalowa wieża widokowa, z której rozpościerają się szerokie panoramy. Nowa wieża widokowa stanęła w miejsce drewnianej wieży triangulacyjnej, która spłonęła na skutek uderzenia pioruna. Całkowita wysokość obecniej wieży to 29,3 m, a platforma widokowa usytuowana jest 15, 8 m nad ziemią dlatego też podziwiać możemy widoki na Beskid Niski z Lackową, Beskid Sądecki, Beskid Wyspowy, Gorce, a przy dobrej pogodzie na horyzoncie pojawiają się również Tatry. Na północy króluje zaś Pogórze Karpackie.
Tuż pod szczytem znajduje się infrastruktura w postaci wiaty i paleniska. Niestety podczas ostatniej wizyty w tamtej okolicy rzucały się w oczy śmieci pozostawione przez „ użytkowników” tychże obiektów. Naprawdę nie rozumiem tego jaki jest problem w zabraniu ze sobą pustych butelek czy papierków. Przecież w dół idzie się lżej i nie ma już wniesionej zawartości. Następnym razem zabierzemy ze sobą worki na śmieci i będziemy sprzątać bo żal patrzeć jak z fajnego miejsca można zrobić śmietnik.
Przez szczyt Jaworza przebiegają dwa szlaki turystyczne: niebieski z Ptaszkowej , którym szliśmy i zielony z Grybowa. Aby urozmaicić sobie spacer, na drogę powrotną wybraliśmy właśnie zielone znaki. Zejście jest raczej przyjemne , choć zdarzają się bardzie strome odcinki.
Chcąc wrócić do Ptaszkowej , w miejscu gdzie zielone znaki przecinają szeroką , ubitą leśną drogę (około 30-40 minut marszu od szczytu) skręciliśmy w lewo i schodziliśmy łagodnie w dół. Szlak zielony prowadzący do Grybowa przeciął leśny trakt i pobiegł prosto. Idąc wygodną drogą poruszaliśmy się „bez szlaku”. Należało iść cały czas prosto około 3 km do parkingu. Od parkingu szutr zmienił się już asfalt , którym dotarliśmy do drewnianej kaplicy pod Jaworzem. Od tego momentu postaram się opisać jak dostać się do centrum miejscowości nie idąc „główną” drogą, chociaż z krajowką nie ma ona nic wspólnego.
Po prawej stronie minęliśmy kaplicę i za kilka metrów skręciliśmy w lewo, lekko w górę ( pierwsza przecznica w lewo), następnie wąską asfalową dróżką wędrowaliśmy cały czas prosto podchodząc pod Jaworze od północnej strony, na wprost doskonale było widać wieżę widokową wystającą ponad korony drzew.
Tą dróżką wędrowaliśmy do końca czyli do miejsca gdzie przed nami pojawiły się zabudowania i jedyną możliwością był skręt w prawo.
Pomiędzy domostwami dotarliśmy do skrzyżowania gdzie ponownie skręciliśmy w prawo i poruszaliśmy się lekko w dół dochodząc do głównej drogi wiodącej przez wieś. Przekroczyliśmy mostek , skręciliśmy w lewo i po około 2 -3 km dotarliśmydo centrum pod kościół. Może opis tego odcinka jest suchy i nieciekawy ale dla chętnych na zrobienie „pętelki” może być przydatny. Oczywiście zawsze istniej możliwość powrotu tą samą drogą ale po co skoro można inaczej.
Zapytacie pewnie po co opisuję niezbyt popularny szlak skoro w Beskidzie Sądeckim i Niskim jest wiele bardziej atrakcyjnych miejsc, owszem jest wiele możliwości ale zapewniam, że Jaworze jako opcja spaceru z psem bez tłumu , z panoramą 360 i ogniskiem na szczycie zawsze jest w cenie. Sami jak tylko jesteśmy w rodzinnych stronach tuż pod Jaworzem pędzimy tam na spacer. Ps. dla koneserów browarów regionalnych warto zajrzeć do Browaru Grybów po niefiltrowane, lane piwko. Browar leży przy drodze krajowej 28 pomiędzy Grybowem a Ptaszkową. Klimat specyficzny , sezonie letnim tłoczno ale warto się zatrzymać .
PRAKTYCZNIE:
- start wycieczki z miejscowości Ptaszkowa
- niebieski szlak prowadzi z centrum miejscowości, samochód można zostawić na parkingu przy zabytkowym drewnianym kościele, przy nowym kościele lub niedaleko stacji kolejowej
- szlaki: Ptaszkowa Centrum -Jaworze ( niebieski, 6km, 2 h) ; Jaworze – szutrowa droga ( zielony, 2 km, 0,30-0,40h); szutrową droga – Ptaszkowa Centrum ( bez szlaku, 7,5 km, około 2 h)
- czas: 4,20h; dystans około 16 km, wzrost wysokości około 400 m