Magurki- gdzie to jest?
Pytanie na dziś: z jakimi szczytami kojarzą Wam się Gorce? Zapewne na pierwszym miejscu będzie Turbacz, chyba najbardziej popularny i najliczniej oblegany przez turystów wierzchołek, będący jednocześnie najwyższym punktem całego pasma. Pojawi się też Lubań z wieżą widokową , zniewalający obłędną panoramą na Tatry i jezioro Czorsztyńskie. A ja dzisiaj przewrotnie wrócę na Magurkę, do szczytu mniej popularnego, leżącego na skraju Gorczańskiego Parku Narodowego i nie będącego w Top 10 gorczańskich atrakcji. Miejsce to oferuje jednak wiele różności: od możliwości spędzenia czasu na łonie natury w spokoju i ciszy, po zaskakujący finał na szczycie. Tutaj zadaję sobie pytanie czy zawsze najpopularniejsze miejsca są najbardziej atrakcyjne? Czy jednak przycupnięty gdzieś na obrzeżach Parku Narodowego szczyt może zaoferować niezwykle doznania? My byliśmy i znamy już odpowiedź, a Wy jeżeli jesteście ciekawi to nie pozostaje nic innego jak udać się z nami ma Magurke.
Magurki lub Magurka to szczyt znajdujący się w bocznym paśmie Gorca. Swoją drogą , Gorc dał nam kiedyś nieźle popalić zwłaszcza jeżeli mówimy o logistyce. Niby dość niepozorny , a napsuł nam krwi :). W linku szczegóły naszej walki z wyzwaniem orientacyjnym https://www.szlakiemitropem.com/category/gory-all/gorce/. Ale zostawmy dziś Gorc i wróćmy na Magurki. Wysokość szczytu to 1108 m, od pasma Gorca oddzielone są przełęczą Pańska Przehybka . Przełęcz znana jest z tego ,że 18 grudnia 1944 rozbił się tutaj amerykański czterosilnikowy ciężki samolot bombowy typu Liberator, o imieniu „California Rocket”, z 459 Grupy, 15 Armii Powietrznej Stanów Zjednoczonych. W 50 rocznicę tego wydarzenia na Pańskiej Przehybce w miejscu, gdzie upadł samolot, odsłonięto pomnik. Jest to zmontowany przy użyciu oryginalnych elementów tego samolotu fragment kadłuba liberatora. Obok wybudowano drewniany szałas, a na nim umieszczono tablicę z opisem wydarzenia, jak również historii ruchu oporu w Gorcach. W uroczystości jej odsłonięcia uczestniczyło trzech uratowanych członków załogi samolotu. Jak widać Gorce skrywają wiele tajemnic.
Północno-wschodnie stoki Magurek należą do Gorczańskiego Parku Narodowego, a południowo-zachodnie (Las Krempaski) leżą już poza obszarem parku i te rejony odwiedziliśmy podczas naszej wycieczki. Wierzchołek i część stoków porasta las, ale od szczytu na południowo-wschodnim grzbiecie ciągnie się w kierunku Borsuczyn Polana Magurki. Na stokach opadających do doliny Potoku Forędówki znajdują się kolejne polany Poniechaniec, Mierędzysko i Kurnytowa Polana, inaczej nie jest też na stokach północno-wschodnich gdzie rozłożyły się polany Tomaśkula i Szlagowa. Dawniej w sezonie letnim na polanach, prowadzono wypas bydła i owiec. Ze względu na duże odległości i uciążliwe dojście do położonych wysoko w górach pastwisk nie opłacało się codziennie przepędzać bydła. Na czas wypasu rodziny z Ochotnicy wraz z bydłem i niezbędnym dobytkiem przenosiły się ze stałych domów położonych w dolinie rzeki Ochotnica do domków letnich na tych pastwiskach .
Stoki nie są gęsto porośnięte , a to może zwiastować przepiękne widoki. Nazwa szczytu pochodzi z języka wołoskiego i oznacza „wolno stojący masyw górski”. Mam nadzieję , że tych kilka zdań przybliżyło Wam rejon w którym spędziliśmy fantastyczny dzień. Pierwszy raz na Magurkach byliśmy jakieś 2,5 roku temu ale nie widzieliśmy wtedy zupełnie nic. Mglista listopadowa pogoda skutecznie ograniczyła wszelkie widoki i tylko oczami wyobraźni mogliśmy patrzeć na Gorce, tym samym mieliśmy bardzo dobry pretekst aby wrócić tam ponowienie.
„Come back” nastąpił w cudną , słoneczną niedzielę na przełomie zimy i wiosny. Plany skrystalizowały się w sobotni wieczór i do George’a dołączyli jego psi przyjaciele Lupo oraz Kia i Zoja. Ekipa mocna i wprawiona w górskich wojażach.
Miejscem startu była Ochotnica Górna , a w planach pętelka podążająca Szlakiem Wołoskim, który jest ścieżką dydaktyczną oznaczoną kolorem czerwonym. Miejscem spotkania był parking przy kościele w Ochotnicy Górnej. Nie patrząc dokładnie na mapę przejechaliśmy dość spory kawałek w górę miejscowości i na wąskiej drodze musieliśmy zawrócić. Zjechaliśmy z powrotem w dół i dopiero teraz ruszyliśmy zgodnie z czerwonymi znakami w kierunku Borsuczyn. Początkowo szliśmy wąską asfaltową drogą pomiędzy rozsianymi wysoko zabudowaniami Ochotnicy Górnej. Patrząc na umiejscowienie niektórych gospodarstw zazdrościliśmy ich mieszkańcom życia na takim odludziu, a z drugiej strony zastanawialiśmy się jak wszystko funkcjonuje tam np. w zimie. Tak czy tak, każdy z nas stwierdził , że chyba mógłby tak mieszkać.
Pogoda była cudna, a temperatura w sam raz na wędrówki. Od samego początku wędrowaliśmy po śniegu, ponieważ zima w Gorcach jeszcze nie odpuściła, powiedziałabym nawet, że miała się całkiem dobrze. Wszystkie psy oszalały ponieważ w tym roku raczej cierpieliśmy na deficyt „ białego czegoś” powodującego totalną głupawkę u naszych czworonożnych towarzyszy. Było tarzanie, skakanie, zjadanie śniegu itp. Obłęd na całego! Ale widząc te szczęśliwe pyski sami od razu mieliśmy jeszcze lepsze humory. Psy zupełnie różne a reakcje na śnieg dokładnie takie same. Nie było tutaj absolutnie żadnych podziałów rasowych!
Dużo pracy miał również Ignacy, który „ na kliszy” uwieczniał lodowe rzeźby stworzone przez górski potok. Zamarznięty strumyk i kryształki lodu na kępach traw tworzyły przepiękne kompozycje.
Minęliśmy gospodarstwa i dalsza droga to wygodna ścieżka przez gorczański las. Namiastka zimy , która jeszcze pozostała w Gorcach urozmaiciła szaro-zielony krajobraz, który na codzień mięliśmy na nizinach. Szło się wygodnie, bez większego wysiłku. Jedynie o czasu do czasu należało patrzeć pod nogi ponieważ w niektórych miejscach szlak zamieniał się w zamarznięty potok. Nie była to jednak przeszkoda , która jakoś bardzo utrudniałyby wędrówkę.
Głównym hamulcem jeżeli chodzi o tempo marszu były psiaki, dla których większą atrakcją był śnieg i zabawa w nim niż sam spacer. No cóż, każdy ma swoje priorytety i idąc razem trzeba się dostosować.
Jak pisałam wcześniej szczyt Magurki porośnięty jest przerzedzonym lasem, jest to wynik ekspansji na te tereny mieszkańców Ochotnicy i przekształcenia dużej części terenów w pola uprawne i pastwiska. Dzięki temu albo raczej …… już z daleka mogliśmy widzieć wierzchołek. A po czym to ten wierzchołek rozpoznaliśmy??? A no po tym , że górowała tam wysoka wieża widokowa! I to jest kolejna rzecz , oprócz mało uczęszczanego szlaku ( w drodze nie spotkaliśmy nikogo) , która wg. mojej skali stawia Magurki wysoko w rankingu atrakcyjnych miejsc w Gorcach.
Wieża widokowa została wybudowana w 2015 roku, a jej konstrukcja jest zabudowana i stabilna. Wejść mogą na nią spokojnie osoby z lekiem wysokości , nie ma tam prześwitów takich jak na Mogielicy. Będąc już na szczycie pobiegliśmy na wieżę aby nacieszyć oczy panoramą niczym nie odstającą od tej np. z Lubania. Pierwszy plan to przepiękne ośnieżone Tatry. Widoczność była tak dobra, że bez najmniejszego kłopotu byliśmy w stanie odróżnić poszczególne szczyty, nawet te mniej charakterystyczne.
Widzieliśmy Beskid Sądecki i Wyspowy, fragmenty Pienin a nawet Małą Fatrę i Góry Choczańskie z charakterystyczną sylwetką Wielkiego Chocza. Psst, Wielki Chocz znajduje się na liście najbliższych planów wyjazdowych, jak tylko skończy się to przymusowe siedzenie w domu. W sumie dzięki ograniczeniu w poruszaniu się z listy zaległych wpisów znikają kolejne pozycje, w każdej sytuacji należy znaleźć jakiś pozytyw. Ale tak na „serio” to wszyscy z niecierpliwością czekamy na to aby móc swobodnie wyskoczyć na weekend w góry. Obserwując panoramę z Magurek na horyzoncie dostrzegamy również inne wieże widokowe, tą na Lubaniu i Gorcu.
Panorama 360 była zachwycająca , pogoda tym razem doskonała i nikogo na szczycie! Czy mogło nas spotkać coś jeszcze lepszego? Chyba każdy piechur życzy sobie takich warunków.
Korzystając z chwili usadziliśmy się wygodnie w słoneczku , wyciągnęliśmy termosy, kanapki i zjedliśmy najlepsze na świecie drugie śniadanie . Cudne okoliczności przyrody, nieziemski widok na Tatry i mocno grzejące słońce sprawiło, że nie chciało nam się nigdzie iść. Nawet psy w końcu dały za wygraną i wygrzewały futra.
No ale cóż, jak to się mówi „wszystko co dobre szybko się kończy”, niechętnie ruszyliśmy w dół. Trasa w dalszym ciągu była bardzo wygodna , początkowo przecinała rozległą Polanę Magurki, by za chwilę wkroczyć w las. I właściwie do samej asfaltowej drogi wędrowaliśmy na zmianę raz lasem , raz przez kolejne polany i polanki. Zza drzew od czasu do czasu wyłaniały się Tatry. I tak idąc, rozmawiając, i podziwiając widoki gorczańskich lasów dotarliśmy do Ochotnicy Górnej. Jedynie przed samym asfaltem ubrudziliśmy się trochę błotem, po wyższa popołudniowa temperatura rozpuściła zamarznięty rankiem grunt. Psy osiągnęły najwyższy poziom szczęścia bo oprócz zabaw, wachania i porządnego spaceru zdążyły się jeszcze ubrudzić , a wiadomo, że brudny pies to szczęśliwy pies! Co prawda nie musiały tego robić przed samym wejściem do samochodu …..
Na koniec napiszę tylko tyle , że nieczęsto dzisiaj zdarza się aby przy idealnej pogodzie mieć szlak, szczyt i rewelacyjny widok tylko dla siebie. Warto czasem zejść z kultowych i osławionych szlaków i poszukać „niepozornych” perełek.
PRAKTYCZNIE:
- start wycieczki z Ochotnicy Górnej
- możliwości zaparkowania jest kilka w zależności którą opcję szlaku „pętlę” wybierzemy, najwygodniejszy parking znajduje się przy kościele; można podjechać wyżej w kierunku przysiółka Jaszcze i zostawić auto na skwerku ( nie ma dużo miejsca) przy skrzyżowaniu czerwonej i zielonej ścieżki dydaktycznej; parking znajduje się również w pobliżu przysiółka Sikory ( kierunek w stronę Przełęczy Knurowskiej)
- my podążaliśmy czerwonym Szlakiem Wołoskim
- pętlę możemy wydłużyć idąc zieloną ścieżką dydaktyczną im. por.Beimbringa do miejsca katastrofy Liberatora , jednak ta opcja dostępna jest dla turystów bez psów ponieważ fragment szlaku biegnie na terenie Gorczańskiego Parku Narodowego
- dystans 13 km, czas z odpoczynkiem 4,55h, wzrost wysokości 486 m ( dane Garmin)