Monte Forato- okno na wielki świat
Jadąc do Toskanii po raz drugi marzyły nam się górskie szlaki w Apeninach i Alpach Apuańskich, będących ich częścią. Szperając w internecie znalazłam zdjęcia pokazujące ogromy skalny łuk i przepiękny widok. Okazało się, że ten cud natury to Monte Forato, niepozorny szczyt, a właściwie dwa wierzchołki o podobnej wysokości połączone tymże ogromnym skalnym tworem. Wyglądało to imponująco! Piękne góry, zielone doliny, kwieciste łąki, malutkie miejscowości wciśnięte w okoliczne wzgórza i morze na horyzoncie. Niezwykle ciekawy był również dojazd do Fornovolasco, gdzie początek miał nasz szlak. Okazało się, że wycieczka jest w naszym zasięgu. Zgodnie stwierdziliśmy, że to miejsce będzie idealne na pierwsze spotkanie i pierwszy szlak w Alpach Apuańskich.
Monte Forato, tłumacząc z języka włoskiego to „przebita góra”. Szczyt mierzący 1230 m npm leżący Alpach Apuańskich. Według lokalnych legend skalny łuk powstał podczas sporu pomiędzy świętym Pellegrino a diabłem. Święty uderzył diabła tak mocno, że ten uderzył głową w górę i w ten sposób utworzył ogromny, okrągły otwór. W rzeczywistości formacja skalna powstała na skutek działania wiatru i wody, które stopniowo, konsekwentnie niszczyły wapienną skałę. Alpy Apuańskie to niewielki łańcuch górski w Toskanii, we Włoszech. Mimo swej nazwy nie są częścią Alp, a Apeninów. Leżą między dolinami rzek Serchio i Magra, a terenami Garfagnana i Lunigiana. Nazwa pochodzi od ludu Apuanów z plemienia Ligurów, którzy żyli tu w starożytności. Najwyższym szczytem jest Monte Pisanino.
Na szlak wyruszyliśmy z miejscowości Fornovolasco. Aby się tam dostać, jadąc od strony Lukki, skręciliśmy w lewo z miejscowości Gallicano w drogę nr SP39, którą to mozolnie pięliśmy się w górę. Dojazd ułatwiały dobrze widoczne znaki do Groty Di Vento. Już sam przejazd dostarczał wielu emocji. Droga była wąziutka, kręta, a miejscami bardzo stroma. Ostre podjazdy i widoczność ograniczona przez wystające skały wymagały skupienia i uwagi. Minęliśmy Fornovolasco i podjechaliśmy wyżej w kierunku jaskini. Nie wiedzieliśmy dokładnie skąd startuje szlak ale przy jednej zatoczce, a raczej niewielkim placu po lewej stronie, na którym leżało drzewo, zobaczyliśmy czerwone tablice z numerami szlaków i zaparkowane auto. Zatrzymaliśmy samochód i rzeczywiście okazało się, że na szlak nr 12 prowadzący na Monte Forato można ruszyć z tegoż właśnie miejsca.
Zabraliśmy plecaki i zapas wody bo słońce całkiem mocno przygrzewało i zgodnie z oznaczeniami rozpoczęliśmy wędrówkę w kierunku szczytu, na który powinniśmy dotrzeć w 2 h. Z parkingu było widać nasz cel i podejście nie wyglądało zbyt wesoło. Wierzchołek wydawał się być bardzo wysoko nad nami co wróżyło sporo wysiłku. Od razu weszliśmy w las i kilkadziesiąt metrów wędrowaliśmy kamiennym chodnikiem. Minęliśmy jakieś stare zabudowania, mury, kilka skalnych formacji i dotarliśmy do drewnianego, niewielkiego mostu. Od tego momentu zaczęło się konkretne podejście. Wąska ścieżka meandrowała pomiędzy drzewami sukcesywnie nabierając wysokości. Puls podskoczył, a czoło lekko się spociło ponieważ kondycja „po zimowa” wolała o pomstę do nieba. Temperatura około 25 stopni wcale nie pomagała.
Ścieżka dotarła do przyjaźnie wyglądającej leśnej drogi ale szybko okazało się, że tylko ją przecinała i nadal nieubłaganie pięła się w górę. W pewnym momencie dotarliśmy do odsłoniętej polany na której znajdowały się 2 stare, opuszczone kamienne domy. Tutaj mieliśmy trochę wytchnienia i pierwsze, piękne widoki na szczyty Alp Apuańskich.
Z jednej strony naszym oczom ukazały się surowe, szare ściany, a z drugiej soczyście zielone leśne wzgórza. Idąc dalej wkroczyliśmy znów w las i minęliśmy kolejne, ostatnie już zabudowania. Ścieżka chwilowo złagodniała, a nawet trochę opadła w dół by po chwili wrócić do wspinaczki. Na dobre opuściliśmy las, teren się odsłonił i pojawiły się fantastyczne panoramy. Skalne, pionowe ściany kontrastowały z wiosenną zielenią i kolorowymi dywanami polnych kwiatów. Szlak stał się dość kręty, a pod stopami pojawiły się drobne kamyczki, które szczególnie uporczywe były podczas schodzenia. Trud wycieczki rekompensowało jednak cudowne otoczenie i pejzaże.
Nie wiedzieć kiedy okazało się, że dotarliśmy do celu i trochę zaskoczeni, że to już ujrzeliśmy skalny łuk widziany do tej pory tylko na fotografiach. Muszę powiedzieć, że „na żywo” miejsce robi niesamowite wrażenie. Przez skalne okno roztaczał się widok na zieloną dolinę, rozsiane po okolicznych wzgórzach niewielkie osady, wstążki krętych dróg prowadzących gdzieś w dzicz i morze na horyzoncie.
Pięknie! Obracając się w drugą stronę mogliśmy podziwiać najbardziej wyniosły szczyt Alp Apuańskich czyli Pania delle Croce , o której w Boskiej Komedii wspomniał Dante.
Spędziliśmy na górze jakieś 30 min, zamieniliśmy kilka zdań z turystami którzy tak samo jak my cieszyli się pięknym dniem i widokami. Wróciliśmy do samochodu ta samą drogą ponieważ nie byliśmy pewni przebiegu alternatywnego szlaku i nie chcieliśmy w nieznanym nam terenie gdzieś się zgubić lub wejść na przykład na jakąś via ferratę. Pomimo tej samej trasy wcale się nie nudziliśmy ponieważ widoki cały czas zachwycały.
PRAKTYCZNIE:
- start szlaku z miejscowości Fornovolasco, a konkretnie przy drodze wiodącej do Grota di Vento
- szlak którym się poruszaliśmy to szlak nr 12
- dystans: 8 km (w dwie strony); czas: 4h; wznios: 640m
- połowa trasy odsłonięta czyli w lecie w pełnym słońcu
- dojazd do miejsca startu wąską, górską drogą (nawierzchnia asfaltowa)