Pętlą po Beskidzie Niskim
Dość ciepły, a raczej upalny i słoneczny dzień sprawił, że zrezygnowaliśmy z wędrówek po szlakach Beskidu Sądeckiego. 26 stopni na plusie i zapowiedź popołudniowych burz sprawiły, że wybraliśmy się w pobliski i tak na prawdę mało nam jeszcze znany Beskid Niski. Poza tym po dość intensywnym i stresującym tygodniu potrzebowaliśmy chwili wytchnienia, spokoju i zwykłego „poszwendania” się po lasach, a do tych celów wędrówka po Beskidzie Niskim wydawała się wręcz idealna. Tym razem nie szukaliśmy rozległych widoków a soczystej zieleni i dzikiej przyrody. Na mapie znaleźliśmy pętelkę i ruszyliśmy w drogę do miejscowości Banica skąd przemierzając leśne dukty i zarośnięte ścieżki dotarliśmy do wsi Bartne.
Beskid Niski stanowi wschodni kraniec Karpat Zachodnich. Położony jest pomiędzy Przełęczą Tylicką na zachodzie, która oddziela go od Gór Czerchowskich, a Przełęczą Łupkowską, która stanowi granicę z Bieszczadami. Beskid Niski jest jedną z najrozleglejszych i najniższych grup górskich w Karpatach. Najwyższym szczytem jest Busov (1002 mnpm, Słowacja), a w Polsce Lackowa ( 997 m nam). O wyprawie na Lackową, którą zdobywaliśmy w ramach Korony Gór Polski możecie przeczytać tutaj. Szczyty Beskidu Niskiego są raczej zalesione co w znacznym stopniu organicza widoki ale rejon na swój sposób jest bardzo malowniczy. Rozległe łąki, zielone lasy, znikoma zabudowa, cerkwie i przydrożne kapliczki to elementy charakterystyczne dla tego pasma. Beskid Niski to również burzliwa historia. Najkrwawszą kartę dziejów Beskidu Niskiego stanowi I wojna światowa. Właśnie z tego okresu pochodzą zagubione w górach cmentarze wojenne. II wojna światowa również nie ominęła tego rejonu. Okres powojenny z kolei to rok 1947 i Akcja Wisła podczas której wysiedlono Łemkow, a zamieszkiwane przez nich wsie pustoszały i niszczały. Część ludności wróciła w rodzinne strony około 1956 roku. Dzisiaj w Beskidzie Niskim powstaje turystyczna infrastruktura, agroturystyki i kwatery dla turystów. Mimo tego typu rozwoju większość szlaków pozostaje pusta i cicha.
Wędrówkę rozpoczęliśmy w miejscowości Banica, w której już od kilkunastu lat działa dość znana agroturystyka oferująca noclegi i lokalne wyroby. Sam dojazd w to miejsce to już sama przyjemność. Wąskie dróżki, zielone łąki, pasące się krowy i malownicze lasy tworzyły fantastyczny pejzaż. Dojechaliśmy na leśny parking i niebieskim szlakiem ruszyliśmy w kierunku Bacówki PTTK w Bartnem.
Wg. mapy wędrówka powinna zająć nam jakąś godzinę i 15 minut. Mając zapas czasu skorzystaliśmy z przygotowanego dla turystów miejsca i zjedliśmy drugie śniadanie. Zapach siana, grube drewniane ławy i śpiew ptaków sprawiły, że w sumie to nie chciało nam nie nigdzie iść. Ale…. „zmusiliśmy” się do spaceru. Weszliśmy na leśną drogę, a tuż przed nosem przebiegła nam sarna. Szutrowa droga, którą wędrowaliśmy dopuszczona jest dla ruchu samochodowego ale mało kto się tam zapuszcza. Przez ponad godzinę marszu minęły nas 2 auta. George zajął się zapachami, a my snuciem planów na wakacje. Widoki to głównie gęsty las więc jeżeli jesteście miłośnikami rozległych krajobrazów to ten szlak będzie dla Was zwyczajnie „nudny”.
Leśna droga wiła się w różnych kierunkach aż w końcu wyprowadziła nas na szeroką polanę z której rozciągał się widok na położone nieco niżej malownicze wioski. Dotarliśmy do miejscowości Bartne. Jeżeli chcecie zasięgnąć wiedzy i bliżej poznać historię miejscowości odsyłam na stronę gminy Sękowa : http://www.sekowa.pl/nasza-gmina/miejscowosci/bartne/.
Zgodnie z informacjami na drogowskazie skręciliśmy w prawo i korzystając z czerwonych znaków dotarliśmy do Bacówki PTTK W Bartnem. Spędziliśmy tam tylko kilka minut ponieważ schronisko było zamknięte i szczerze mówiąc nieporzadek panujący wokół skutecznie nas zniechęcił do dłuższego odpoczynku. Nie mniej jednak położenie schroniska w lesie daje wytchnienie w ciepłe i słoneczne dni. Kontynuując marsz czerwonym szlakiem , będącym fragmentem Głównego Szlaku Beskidzkiego zapuściliśmy się w las wędrując na Przełęcz Majdan. I tutaj poczuliśmy prawdziwie dziki i pusty Beskid Niski. Oznakowanie było „takie sobie”, kilka razy zgubiliśmy się w gąszczu rozchodzących się ścieżek ale myślę, że to zupełnie nic w porównaniu z możliwością pokonania tego szlaku po opadach deszczu.
Szlak wiedzie podmokłym terenem, mocno zarośniętym, a w przypadku deszczowej pogody nie ma gdzie tego błota ominąć i można w nim brodzić po kolana. Mówi się, że „bieszczadzkie błoto wciąga” ale myślę, że ten fragment Głównego Szlaku Beskidzkiego wciągnie równie dobrze i skutecznie. Jakoś przebrnęliśmy przez te chaszcze, skrzypy, wysokie trawy i dotarliśmy do kolejnej powoli przekwitającej łąki.
Dalej było już lepiej, znaki stały się czytelniejsze, a ścieżka bardziej wyraźna. W ramach uzupełnienia informacji: obecnie istnieje obejście tego problematycznego fragmentu, myśle jednak, że przy sprzyjających warunkach można skusić się na odrobinę „survivalu”. Przejście z Bacówki Pttk na Przełęcz Majdan (625 m nam) zajęło nam około 30 minut. Sama przełęcz to dość rozległa przestrzeń w lesie.
Kontynuując marsz czerwonym szlakiem można udać się na Magurę Wątkowską leżącą na granicy Magurskiego Parku Narodowego i zataczając większe koło zejść do wsi Bartne. My ze względu na wzrost temperatury tym razem wybraliśmy krótszą opcję i szlakiem żółtym poprowadzonym wzdłuż dobrze utrzymanej leśnej drogiruszyliśmy w dół. Zejście był całkiem przyjemne. Wzdłuż leśnej drogi w zaroślach schowane były kamienne kapliczki i krzyże stanowiące nieodłączny element krajobrazu Beskidu Niskiego.
Przy zejściu do wsi Bartne przy szlabanie uniemożliwiającym wjazd na leśną drogę, którą schodziliśmy znajduje się wiata i zacienione miejsce nad strumykiem gdzie można odpocząć. Opuszczając leśny trakt wkroczyliśmy na wąską asfaltową dróżkę i kilka kilometrów pokonaliśmy idąc przez wieś.
Mimo asfaltu wędrówka nie była uciążliwa, a dodatkowo George mógł co chwila chłodzić się w płynącej niedaleko Bartniance. Za drewnianą grekokatolicką cerkwią z 1842 roku szlak odbił w lewo w las i rozpoczęliśmy mozolne podejście pod Magurycz Mały mierzący 689 m npm. Niby nic ale podchodziło się dosyć długo i jak na Beskid Niski wcale nie był to spacer w płaskim terenie. Duży plus – trasa biegła w cieniu więc nawet w upalny dzień szło się całkiem przyjemnie. Minus to rozjeżdżone najprawdopodobniej w wyniku ścinki lasu leśne drogi. Po osiągnięciu szczytu pozostało nam zejście do Banicy, które było już bardzo przyjemne. Na całej trasie , przez cały dzień spotkaliśmy 5 osób, 3 z nich przy Bacówce PTTK. Ogólnie : na szlaku nie ma rozległych widoków, ponieważ większość dróg i ścieżek biegnie bujnym lasem więc taka opcja idealna jest na spacer w upalne dni, możemy również spodziewać się ciszy, spokoju, soczystej zieleni i fragmentów dzikich, zarośniętych szlaków. Jeżeli ktoś potrzebuje resetu i przeniesienia się w miejsce gdzieś z dala od cywilizacji to szlaki Beskidu Niskiego będą dobrym wyborem.
PRAKTYCZNIE:
- start wycieczki w miejscowości Banica ( okolice Gładyszowa), link do parkingu :https://goo.gl/maps/27Pm3XLdzHJBytwY6, parking bezpłatny
- większa część opisywanej wędrówki biegnie leśnymi drogami i ścieżkami, fragment Głównego Szlaku Beskidzkiego może być problematyczny przy opadach deszczu ponieważ przebiega przez bardzo podmokłe tereny
- oznakowanie dobre, wyjątek wspomniany fragment czerwonego szlaku, wskazana wzmożona uwaga
- na trasie Bacówka Pttk Bartne, niestety nie umiemy powiedzieć jak wyglądają godziny pracy schroniska
- na trasie ograniczony zasięg sieci komórkowych więc dobrze zaopatrzyć nie w mapy offline lub papierowe
- szlaki: Banica- Bacówka Pttk Bartne( niebieski, 1,15h); Bacówka Pttk-Przełęcz Majdan (czerwony, 0,30 h); Przełęcz Majdan-Bartne ( żółty, 0,30h); Bartne- Banica (żółty, 1,45h)
- dystans: 14,5 km; czas: 3:50; wznios: 486