Różne odcienie Maciejowej
Niedzielny, grudniowy poranek zapowiadał się całkiem, całkiem pogodnie więc szkoda było dnia na siedzenie w mieście. Pierwotne plany zakładały przedświąteczne porządki ale, że akurat na niebie pojawiło się piękne słońce to oczywiste było, że sprzątanie poczeka i spędzimy ten dzień aktywnie na świeżym powietrzu. Jak na grudzień przystało liczyliśmy również na to, że w górach będzie chociaż trochę śniegu. Nie zastanawiając się dłużej ruszyliśmy w kierunku Rabki, a konkretnie do Bacówki na Maciejowej, na wycieczkę o charakterze nie męczącego, spokojnego ale bardzo malowniczego spaceru. Jak się okazało ten niepozorny szlak dostarczył wiele radości i zabawy dla George’a, oraz widokowych wrażeń w otoczeniu pięknej zimowej aury.
Z Krakowa do Rabki Zdrój dojedziemy „słynną zakopianką” w jakąś godzinę, jeżeli oczywiście nie trafimy na korki:( . Szlak czerwony z Rabki na Maciejową jest odcinkiem Głównego Szlaku Beskidzkiego i prowadzi właściwie z centrum Rabki. Aby skrócić sobie wędrowanie przez uzdrowisko podjechaliśmy w okolice ulicy Gorczańskiej i tam zostawiliśmy samochód. Z parkowaniem bywa różnie, ogólnie jest mało miejsca i ciasno ale nam akurat udało się upchnąć auto tak aby nikomu nie przeszkadzało. Jeżeli tam nie ma miejsca można zaparkować trochę niżej wzdłuż ulicy naprzeciwko Śląskiego Centrum Rehabilitacyjno-Uzdrowiskowego. No dobrze, wysiedliśmy z auta i wąską asfaltową dróżką ruszyliśmy w górę, minęliśmy kilka domostw i wyszliśmy na rozległe polany, z których już na tym etapie spaceru rozciągały się piękne widoki.
Im wyżej tym perspektywa była szersza i na horyzoncie pojawiały się kolejne pięknie ośnieżone szczyty Beskidu Wyspowego z Luboniem Wielkim i charakterystycznym przekaźnikiem na jego szczycie na czele. Radości nie było końca bo zgodnie z naszymi oczekiwaniami „załapaliśmy” się na zimę! A szczyty Beskidu Wyspowego wyglądały jak wyspy na oceanie, było czym nacieszyć oczy.
Właściwie cały szlak prowadził otwartą przestrzenią i tylko niewielkie fragmenty chwilowo chowały się w lesie. My podziwialiśmy widoki, a największą frajdę chyba miał George. Wszędzie było go pełno, zachowywał się tak jakby pierwszy raz w życiu widział śnieg, a swoje lata już ma. Biegał, skakał, łapał śnieżne kule i był bardzo zdziwiony kiedy okazywało się, że rozpryskują się w pysku.
W sezonie letnim szlak jest bardzo popularny ponieważ prowadzi w piękne miejsce nie nadwyrężając przy tym sił. Podczas grudniowego wypadu również spotykaliśmy kilka osób ale o tłumie nie było mowy, chyba jednak przedświąteczne porządki wzięły górę.
W pewnym momencie na szlaku napotykaliśmy dość intrygujący, kamienny obelisk, poświęcony Burzanowi. Na obelisku został umieszczony fragment z „Sonetów Krymskich” i jak się dowiedzieliśmy później w ten sposób właściciel upamiętnił swojego konia. Osobiście bardzo mnie to wzruszyło, ponieważ pierwszy raz w górach spotkałam się z takim gestem i oddaniem szacunku swojemu przyjacielowi. Mijając kamienny pomnik weszliśmy do lasu i musieliśmy pokonać nieco bardziej stromy fragment, na tym odcinku przy oblodzeniu mogą przydać się raczki.
Tuż przy bacówce na horyzoncie dostrzegliśmy również Tatry, co prawda widoczność nie była rewelacyjna ale blady zarys tatrzańskich szczytów był. Po 1,5 h dość wygodnego i spokojnego marszu dotarliśmy do Bacówki na Maciejowej. Jest to niewielkie, urocze schronisko PTTK, zbudowano je na Polanie Przysop na wysokości 852 m n.p.m. nieopodal granicy Gorczańskiego Parku Narodowego. Przy dobrej widoczności ze schroniska rozciąga się wspaniały widok na Tatry i Babią Górę. Więcej o schronisku przeczytacie tutaj: https://namaciejowej.pl/schronisko .Bacówka w zimowej scenerii wyglądała cudnie. Widoki dopisały, a samo otoczenie niewielkiej bacówki bardzo nas urzekło.
Uwaga: do schroniska nie można wejść z psem, tabliczka z taką informacją widnieje przy głównym wejściu i dotyczy wejścia do sali jadalnej. W lecie nie stanowi to raczej kłopotu ponieważ otoczenie bacówki jest tak zagospodarowane, że z czworonogiem swobodnie znajdziemy miejsce na zewnątrz. W zimie z psiakiem spokojnie można ogrzać się w przedsionku , udostępniona jest nawet miska z woda. Będąc w Bacówce na Maciejowej przy gorszych warunkach pogodowych skorzystaliśmy z takiego rozwiązania. Z Maciejowej można dalej czerwonym szlakiem udać się na Stare Wierchy i Turbacz.
Po szybkiej herbacie, grzanym piwku z goździkami i rozmowie z właścicielem goldenki ruszyliśmy w drogę powrotną. A…. jeszcze psy miały chwilę czasu na harce i zabawę. Droga powrotna niby ta sama a jednak całkiem inna. Powoli zachodzące słońce sprawiło, że panoramy nabrały zupełnie innych odcieni i wyglądały olśniewająco. W promieniach zachodzącego słońca dało się wyraźniej niż wcześniej zaobserwować Babią Górę, która wyglądała jak potężny wulkan.
Po około godzinie z minutami byliśmy przy samochodzie, George ułożył się do spania, a my ruszyliśmy do domu. Czy polecamy ten szlak? I tak i nie!!!! Tak- bo jest to bardzo przyjemna, widokowa opcja na szybki, ładujący baterie spacer w otulinie Gorczańskiego Parku Narodowego, a nie dlatego, że w sezonie letnim lub pięknej zimowej pogodzie jest on bardzo zatłoczony. Niestety piękne ale łatwo dostępne miejsca mają swoje plusy i minusy. Wybór więc należy do Was!
PRAKTYCZNIE:
- start z Rabki Zdrój (szlak czerwony)
- ogólnodostępne parkingi znajdują się w centrum ale aby skrócić podejście można podjechać w okolice ul. Gorczańskiej i tam szukać miejsca wzdłuż ulicy, nie zawsze jest
- szlak czerwony , około 1,5 h marszu (z przerwami na zdjęcia), powrót tym samym szlakiem
- długość w dwie strony około 9 km
- do schroniska nie wejdziemy z psem, dostępny jedynie przedsionek