Wysoka Kopa- wiosna a jednak jeszcze zima
Jakiś czas temu wymyśliliśmy sobie „projekt” Beaglowej Korony Gór Polski, którego założeniem było zdobycie w jeden rok najwyższych szczytów możliwych do wejścia z psem. Tak się składa, że ciągnie się to już 3 lata. Co prawda zostało nam kilka pojedynczych wierzchołków ale tak czy tak termin został zawalony:). Nie oznacza to jednak, że zrezygnowaliśmy z naszego pomysłu. Nadal, w niezobowiązującym tempie na te „koronne” szczyty staramy się wchodzić i podczas ostatniego pobytu w Szklarskiej Porębie dołożyliśmy do kolekcji niepozorną i wydawałoby się nudną Wysoka Kopę, będącą najwyższym szczytem Gór Izerskich. Wierzchołek rzeczywiście niczym specjalnym się nie wyróżnia, w terenie jest właściwie niewidoczny i nie prowadzi tam nawet znakowany szlak turystyczny! Nie mniej jednak trakty poprowadzone w jego okolicy dostarczają niezapomnianych wrażeń. Zresztą całe Izery zdecydowanie warte są dogłębnego i bliższego poznania. Najlepiej o każdej porze roku!
Wysoką Kopę mieliśmy w planach około 2 lata temu ale zostaliśmy zaskoczeni zamknięciem szlaku z Rozdroża Izerskiego i wiedzieliśmy, że wybierając alternatywę nie zmieścimy się w czasie. Wróciliśmy do Szklarskiej Poręby i udaliśmy się na Wysoki Kamień. O tej wycieczce i o samych Górach Izerskich możecie przeczytać tutaj. W skrócie: miejsce fantastyczne, z jeszcze lepszymi widokami na Karkonosze ale w dni wolne bardzo oblegane. Tak czy tak będąc w okolicy zachęcamy do odwiedzenia wspomnianego szlaku i schroniska.
Wracając do teraźniejszości. Prognoza pogody raczej nie powalała na kolana. Przelotny deszcz ze śniegiem nie zachęcał do wyjścia na szlaki ale że mieliśmy takie coś jak kurtka przeciwdeszczowa to zapakowaliśmy „graty” do auta i ruszyliśmy w drogę z zamiarem wejścia na Skalnik i Ostrą Małą. Po dotarciu na miejsce do Czarnowa, skąd startował nasz szlak, przelotny deszcz zamienił się w ulewę, a ścieżki w wartkie strumyki. Nasze morale upadły całkowicie gdy widzieliśmy wracających przemoczonych śmiałków. Patrząc na to co się działo również zrezygnowaliśmy z wędrówki. Wkurzeni, zdemotywowani wsiedliśmy do auta i jadąc zastanawialiśmy się co by tu robić wszak na spacer z George bez względu na aurę trzeba było iść. Nie wiedzieć skąd w mojej głowie pojawił się pomysł Gór Izerskich i nie wiedzieć kiedy zaparkowaliśmy na parkingu na Rozdrożu Izerskim ( trasa Szklarska Poręba- Świeradow Zdrój). Biorąc pod uwagę, że była godzina 13.30 nie należało robić sobie wielkich nadziei na jakiś fajny szlak, a jednak nieśmiało przebijające się przez chmury wątłe promienie słońca obudziły szatański plan, który zakiełkował w mojej głowie. Oczywiście narazie został on moją słodką tajemnicą😉. Z parkingu widoczną ścieżką udaliśmy się w las, minęliśmy coś a’la staw i po chwili zgodnie z żółtymi znakami skręciliśmy w prawo.
George widząc śnieg oszalał kolejny raz i odmłodniał o kilka lat.Wersja była taka, że przejdziemy się chwilę i wrócimy, a w głowie klarował się chytry plan wejścia na Wysoką Kopę! Według mapy zaplanowana na szybko pętla mierzyła około 15 km, biorąc pod uwagę popołudnie stanowiło to niezłe wyzwanie ale co tam, poszliśmy naprzód. Piękny las, piękna zima i o dziwo słońce zachęcające do wędrówki. Łagodna ścieżka pośród zalegających jeszcze śniegów była dość dobrze wydeptana, dlatego też spacer nie nastręczał kłopotu. George też jakby odzyskał siły i nurkował w zaspach. Pogoda znacznie się poprawiła i po porannych opadach deszczu nie było już śladu. Otaczająca na sceneria była na prawdę cudowna i zachwycająca.
Szlak cały czas bardzo delikatnie piął się w górę, właściwie niezauważalnie. I tak szliśmy, szliśmy i po około 5 km marszu dotarliśmy do Rozdroża pod Kopą. Miejsce jest istotnym węzłem szlaków turystycznych w Izerach. Można stamtąd udać się między innymi do schroniska na Stogu Izerskim czy do słynącej z przepysznych naleśników Chatki Górzystów.
I właśnie w tym miejscu pojawiły się nieuniknione pytania….. Gdzie my właściwie idziemy??? No więc karty zostały odkryte: albo wracamy tą samą trasą albo dołożymy 5 km, zrobimy pętelkę i wejdziemy na Wysoką Kopę. Było trochę niechęci ale finalnie „stanęło” na pętelce. Kolor szlaku zamieniliśmy na czerwony i delikatnie wznoszącą się ścieżką wędrowaliśmy w kierunku nieczynnej już kopalni kwarcu „Stanisław” .
Na tym etapie wędrówki pojawiły się widoki, inne niż tylko zimowy las, który towarzyszył nam do tej pory. Za plecami wyraźnie widoczny był Stóg Izerski, a przed nami odsłonięte wzgórze, ktore zwiastowało jeszcze szersze panoramy.
Docierając na miejsce czyli w okolice Sinych Skałek, tak jak się spodziewaliśmy widok był obłędny. Trochę Karkonoszy, trochę Gór Izerskich z Halą Izerską, a to wszystko przyozdobione tańczącymi na wietrze chmurami. Obłoki gnane wiatrem sunęły po niebie, co chwila odsłaniając by po chwili znów schować oblicze gór. Cudny spektakl. Była tam nawet ławeczka aby móc wygodniej podziwiać to dynamiczne przedstawienie.
Wszystko wspaniale gdyby nie jednak zimny wiatr i ciągnące w naszą stronę już nie takie przyjazne obłoczki, a ciemne deszczowe chmury.
„Delikatnie” przyśpieszajac ruszyliśmy naprzód. Wąska ścieżka opuściła zbocze, sprowadziła nas w dół aby za chwilę pokonywać kolejne wzniesienia. Idąc dzielnie przez zaspy zaczęliśmy rozglądać się za Wysoką Kopą bo był to nasz dzisiejszy cel. Jak wspomniałam, na najwyższy szczyt Gór Izerskich nie prowadzi znakowany szlak turystyczny ale leży on niedaleko głównego traktu, którym wędrowaliśmy .Należało znaleźć odpowiednią ścieżkę i skręcić w prawo aby stanąć na wierzchołku .
Jak na złość ciężkie, kobaltowe chmury dotarły nad Izery i narazie delikatnie zaczął prószyć z nich śnieg, a ścieżki jak nie było tak nie było.
Aż tu nagle przy pokaźnej wiacie dostrzegliśmy wypatrywane odbicie. Czym prędzej udaliśmy się ścieżynką, która wydawała się nie mieć końca. Niewinny śnieg zmieniał się w coraz bardziej obfite opady i mokre, duże płaty intensywnie oblepiały nasze ubrania, a Wysoka Kopa gdzieś przepadła.
W końcu na wypłaszczeniu terenu dotarliśmy do drzewa na którym widniała tablica z informacją: Wysoka Kopa 1 126 m. Ufff! Udało sie „zdobyć” najwyższy szczyt Gór Izerskich, będący 10 pod względem wysokości w Koronie Gór Polski. Wierzchołek leży w masywie Wysokiego Grzbietu i mierzy 1126 m npm, jest bezleśny ale widokowo dość ubogi. Patrząc na dynamicznie zmieniającą się pogodę szybko pstryknęliśmy pamiątkowe zdjęcie i tą samą ścieżką wróciliśmy do wiaty obok której zboczyliśmy ze szlaku.
Przy sprzyjających warunkach od wspomnianej wiaty na Wysoką Kopę dotrzemy w około 10 minut. Dalszą wędrówkę kontynuowaliśmy czerwonym szlakiem, uważnie wypatrując oznakowań ponieważ opady śniegu przeistoczyły się w zamieć i widoczność znacznie się pogorszyła.
Mimo niesprzyjających warunków dotarliśmy do Rozdroża pod Izerskimi Garbami, gdzie do czerwonego szlaku dołączyły niebieski i zielony.
Skręciliśmy w lewo i szerszą i ubitą drogą dotarliśmy w okolice nieczynnej już kopalni Stanisław, która jest najwyżej położoną kopalnią odkrywkową w Polsce i Europie Środkowej. Wydobywano w niej mleczne i różowe kryształy kwarcu, a także ametysty i górskie kryształy. Kopalnia położona jest na północno-wschodnim zboczu wzniesienia Izerskie Garby. Kopalnia nie działa już od kilkunastu lat jednak zniszczenia po eksploatacji terenu widoczne są do dnia dzisiejszego. Odkrywka wyglada jak olbrzymia dziura w ziemi wbijająca się w stoki Izerskich Garbów.
Ze względu na ograniczony czas tym razem nie zabawiliśmy w tym miejscu długo i ruszyliśmy dalej w kierunku Rozdroża pod Zwaliskiem. Oznakowanie szlaków w pewnym momencie skręciło w lewo (strzałki widoczne na drzewie), opuściło drogę i zniknęło w lesie. Na tym etapie szlaki łagodnie wiły się pomiędzy drzewami, mijając ciekawe skalne formacje. W oddali było wyraźnie widać Wysoki Kamień.
Po dotarciu do Rozdroża pod Zwaliskiem skręciliśmy w lewo (w dół) i kontynuowaliśmy naszą wycieczkę zgodnie z zielonymi znakami. Szlak czerwony prowadził w kierunku Wysokiego Kamienia, a niebieski do Szklarskiej Poręby. Zejście początkowo było dość łagodne jednak z czasem zrobiło się bardziej stromo i miejscami ślisko, a wystające korzenie były dodatkową przeszkodą. Ale nie ma co przesadzać, nie było tragedii.
Po pokonaniu najbardziej wymagającego fragmentu dotarliśmy do wygodniejszej leśnej drogi i spokojnie dotarliśmy na parking. Ostatni odcinek pokonywaliśmy już po zmroku, w świetle księżyca.
Było magicznie ! Jak widać udało nam się w ekspresowym tempie wejść na Wysoką Kopę i tym samym dołożyć cegiełkę do KGP, cieszyć się widokami, obserwować niepowtarzalny podniebny spektakl i w ciągu kilku godzin przejść przez cztery pory roku. Izery są przepiękne!
PRAKTYCZNIE:
- start wycieczki na parkingu na Rozdrożu Izerskim, jadąc od strony Szklarskiej Poręby dość duży parking widoczny będzie po lewej stronie
- parking jest bezpłatny, niestrzeżony i niestety doczytaliśmy, że miały tam miejsce nieprzyjemne incydenty dotyczące pozostawionych samochodów ( nam na szczęście nic złego się nie przytrafiło, pomimo,że na parkingu nie było tłumów i wracaliśmy po zmroku ale taka informacja myślę nie zaszkodzi, ku przestrodze)
- wejście na teren Gór Izerskich nie wymaga opłat
- Góry Izerskie cechują się specyficznym mikroklimatem, stąd też wiosna przychodzi dość późno
- szlaki: Rozdroże Izerskie – Rozdroże pod Kopą ( żółty🟨, 1,30 h); Rozdroże pod Kopą – Rozdroże pod Izerskimi Garbami ( czerwony🟥, 1,10h); Rozdroże pod Izerskimi Garbami- Rozdroże pod Zwaliskiem (czerwony🟥, 0,50h); Rozdroże pod Zwaliskiem- Rozdroże Izerskie (zielony🟩, 0,50h)
- dystans: 16 km; czas: 4,35h ; wzrost wysokości :585 m ;(w zestawieniu wliczone odbicie na Wysoką Kopę i powrót do głównego czerwonego szlaku )