Wysoki Wierch- nietuzinkowe miejsce w Pieninach
Jest takie jedno niewielkie pasmo górskie na południu Polski, którego nie da się porównać do żadnego innego. Tak, wiem! Każde góry są jedyne w swoim rodzaju ale Pieniny , bo o nich tu mowa mają w sobie to coś! Pieniny kojarzą się nam głównie z Trzema Koronami , Sokolicą , ewentualnie Wąwozem Homole i przełomem Dunajca , które są największymi i najtłumniej odwiedzanymi miejscami w tych górach. Latem zdarza się, że czas wejścia na platformę widokową np. na Trzech Koronach sięga godziny, dodatkowo możemy zapomnieć o spacerowaniu w tych rejonach z psem, ponieważ w Pienińskim Parku Narodowym obowiązuje zakaz wprowadzania psów. O co więc chodzi ?Chodzi o to , że niecałe Pieniny leżą na terenie Parku Narodowego i oprócz flagowych atrakcji oferują cudowne miejsca gdzie spacer z psem jest legalny, a widoki zapierają dech! Zapraszamy w Małe Pieniny. „Małe” tylko z nazwy , bo to góry z ogromnym potencjałem .
Na początku kilka słów o samych Pieninach. Pasmo leży na terenie południowej Polski i północnej Słowacji. Od południa Pieniny graniczą z pasmem Magury Spiskiej ( jeszcze tam nie byliśmy ale plany już są), od północy z Gorcami i Beskidem Sądeckim. Na zachodzie ogranicza je Kotlina Orawsko- Nowotarska, a na wschodzie Pogórze Spisko- Gubałowskie. Jak widać już sama lokalizacja zapowiada widokową ucztę. Rozciągają się na długości ok. 30 km. Dwa przełomy Dunajca dzielą Pieniny na trzy części: Pieniny Spiskie między doliną Białki a przełomem Dunajca w okolicach Niedzicy , Pieniny Środkowe zwane Właściwymi lub po prostu określane jako Pieniny, ciągną się od Niedzicy do przełomu Dunajca między Sromowcami Niżnymi a Szczawnicą (w granicach Polski). W tej części leży najwyższy szczyt Trzy Korony– 982 m n.p.m. (jest on również najwybitniejszym szczytem całych Pienin). Do Pienin Właściwych należy też położona całkowicie po słowackiej stronie Grupa Golicy. I trzecia część to bohater naszej opowieści czyli Małe Pieniny, sięgające do doliny Popradu , z najwyższym szczytem Wysoką (Wysokie Skałki; 1050 m n.p.m.) , która jest również najwyższym szczytem całych Pienin i leży na terenie rezerwatu przyrody Wysokie Skałki. Od Beskidu Sądeckiego oddziela je dolina Grajcarka i jego dopływu – Białej Wody. Pieniny są również niezwykle ciekawym zjawiskiem geologicznym, spędzającym sen z powiek niejednemu uczonemu.
Miłośnicy podań i legend znajdą ciekawe historie związane właściwie z każdym popularnym miejscem w Pieninach. Jedna z nich opowiada o mnichu z Czerwonego Klasztoru, bracie Cyprianie i nawiązuje do naszych pięknych Tatr : „ Jak chce legenda, oprócz leczenia chorych braci, Cyprian troszczył się także o ranne ptaki i opatrywał ich złamane skrzydła. Zakonnik podziwiał ptasią umiejętność lotu i pewnego dnia sam zapragnął szybować nad górami. Zasiadł więc do studiowania mądrych ksiąg, aż w końcu zbudował skrzydła. Bał się jednak zrobić z nich użytek, bo przekonany był, że obrazi w ten sposób Boga. Stwórca obdarzył wszak możliwością latania ptaki, a nie ludzi. Pewnej nocy Cyprianowi przyśnił się jednak anioł, który zachęcił mnicha do lotu. Zakonnik nie wiedział, że pod anielską postacią skrył się sam diabeł i uległ namowom do złego. Pewnej nocy brat Cyprian założył swe skrzydła i pofrunął na nich aż na szczyt Trzech Koron. Latanie spodobało się mnichowi tak bardzo, że od tej pory, w tajemnicy przed pozostałymi braćmi, zaczął szybować nad Pieninami coraz częściej. W końcu doszło do tego, że okoliczni mieszkańcy, przerażeni tajemniczą postacią latającą nad ich głowami, zaczęli skarżyć się przeorowi. Wtedy Cyprianowi przyśnił się kolejny sen. Dwaj aniołowie, tym razem prawdziwi, ostrzegli w nim zakonnika przed diabelską pokusą, zakazali mu latania i nakazali spalić grzeszne skrzydła. Nieszczęsny zakonnik nie posłuchał jednak przestrogi. Wspiął się na Trzy Korony i wystartował na nich w kolejny lot. Wkrótce miało się okazać, że ostatni. Cyprian poszybował aż nad Tatry, lecz gdy przelatywał na Morskim Okiem w niepokornego brata uderzyła błyskawica, zamieniając go za karę w skałę. Tak powstał słynny tatrzański Mnich – szczyt, mający być przestrogą przed ludzką pychą i sprzeciwianiem się woli boskiej.” Jak widać Pieniny są wyjątkowe pod każdym względem.
Szlak, który dzisiaj chcę Wam opisać i zachęcić do jego przejścia nadaje się do dreptania zarówno w zimie jak i w lecie. Zajmie nam zaledwie pół dnia, ale widoki pozostaną w pamięci znacznie dłużej. Wyruszając w drogę mieliśmy szczęście ponieważ trafiła nam się cudna zimowa pogoda i rzadko kiedy spotykana przejrzystość powietrza, co zapowiadało niezwykle wrażenia. Punktem startowym naszej wycieczki były Jaworki. Jadąc od Szczawnicy minęliśmy wejście do Wąwozu Homole i kilkaset metrów dalej na niewielkim parkingu porzuciliśmy samochód. Przeszliśmy na drugą stronę ulicy i drogą prowadzącą między gospodarstwami ( bez oznaczenia szlakiem) udaliśmy się w kierunku szałasu Bukowinki leżącego w sąsiedztwie Areny Narciarskiej Jaworki- Homole.
Tak jak wspomniałam oznaczeń nie było ale droga jest na tyle wyraźna, że do Bukowinek trafimy w ciemno. Trasa była wygodna, a im byliśmy wyżej tym piękniejsze widoki pojawiały się przed oczami. Na początek spojrzenie z góry na Jaworki i nieco oddaloną Szlachtową. Za plecami powoli pojawiały się szczyty Beskidu Sądeckiego z Przehybą i Radziejową.
Kolejny odcinek trasy to wędrówka przez piękny, zimowy las w towarzystwie zielonego szlaku wiodącego na Wysoką. Muszę przyznać, że zima w górach dopisała i w porównaniu z szarymi dniami na „nizinach” czuliśmy się w Pieninach jak w bajce. Jak wiadomo w górach nic za darmo nie ma , a co za tym idzie czekało nas teraz raczej krótkie ale dość strome podejście na grzbiet. Śnieg i lód nie ułatwiały poruszania się w terenie i tutaj polecamy zaopatrzenie się w raczki , pasujące do każdych górskich butów. Dzięki takiemu gadżetowi spacer był dużo bardziej komfortowy, a my całą uwagę mogliśmy skierować na otaczające nas widoki. Podczas wędrówki otrzymaliśmy telefon z lecznicy weterynaryjnej. George 2 tygodnie temu miał zabieg wycięcia guza, który został poddany badaniom histopatologicznym . Okazało się, że był to tylko niegroźny tłuszczak. Uffff! Bardzo nam ulżyło i w pełni cieszyliśmy się dalszym spacerem.
Po pokonaniu stromej części szlaku znaleźliśmy się przy drogowskazie pod Wysoką. Skręcając w lewo w ciągu 15 minut znaleźlibyśmy się na jej wierzchołku. My skręciliśmy w prawo , w kierunku Wysokiego Wierchu. Jeszcze trochę dreptaliśmy w lesie , po czym wyszliśmy na rozległą polanę i właśnie tutaj powoli rozpoczynał się właściwy widokowy spektakl. Tak z grubsza: szczyty Tatr jeszcze delikatnie przysłaniały wierzchołki drzew, Babia Góra majaczyła w oddali i jak na dłoni widzieliśmy już Trzy Korony i całe Pasmo Beskidu Sądeckiego.
Zachwyceni panoramą i „głodni” kolejnych wrażeń ruszyliśmy naprzód. Wędrówka w takich warunkach i takich okolicznościach przyrody była samą przyjemnością. Dodatkowo na szlaku spotkaliśmy może 3 osoby.
Czy mogło być coś piękniejszego? A no mogło ….A tym czymś był widok z Wysokiego Wierchu. Aby dostać się na wierzchołek , z niebieskiego szlaku , którym podążaliśmy odbiliśmy na żółty i po około 15 minutach stanęliśmy na szczycie.
Wysoki Wierch zwany również Šlachtovsky vrch mierzy jedynie 898 m npm ale roztaczają się z niego jedne z piękniejszych widoków w całych Pieninach, ponieważ jest bezleśnym, kopulastym szczytem, ze wszystkich stron otoczonym rozległymi łąkami. Panorama jest obłędna. Na południu mogliśmy podziwiać między innymi: Łomnicę, Durny Szczyt, Baranie Rogi, Lodowy Szczyt, Rysy, Hawrań czy Kozi Wierch, czyli właściwie całe Tatry zaprezentowały nam swoje oblicze.
Przed nimi na słowackich pagórkach kładły się cienie drzew oświetlanych przez nisko zawieszone już słońce, a pasmo Magury Spiskiej zapraszało na swoje szlaki. Odległe doliny zasnute były gęstymi mgłami. Wszystko razem tworzyło niesamowitą kompozycję i było ucztą dla wszystkich zmysłów.
A to była tylko część panoramy rozciągającej się z Wysokiego Wierchu. Dodajmy do tego Babią Górę, Trzy Korony , całe Pasmo Radziejowej i mamy mieszankę wybuchową!!!! „Och” i „Ach”to słowa padające najczęściej tego popołudnia. Uwierzcie…. trudno było hamować swoje emocje!
Niestety musieliśmy wracać ponieważ powoli zachodzące słońce już tak fajnie nie ogrzewało, a my stojąc w miejscu jak słupy i gapiąc się na świat zaczęliśmy trochę marznąć. Tym samym żółtym szlakiem zeszliśmy w dół, dalszą drogę kontynuowaliśmy szlakiem niebieskim w kierunku Wysokich Skałek aż do tablicy wskazującej drogę (czerwone znaki ścieżki rowerowej) w dół do schroniska Durbaszka.
Zejście było wygodne ponieważ prowadziło traktem dojazdowym do Durbaszki. Budynek dzisiejszego ośrodka powstał w latach 1949-1952 jako jeden z czterech, które miały być wzorcowymi bacówkami do wypasu owiec. Hale Małych Pienin przed wojną były uprawiane przez miejscową ludność pochodzenia łemkowskiego. Po wojnie Łemków wysiedlono, a ówczesne władze zaplanowały powstanie tzw. „Centrum Wypasu Owiec”. Plany spełzły na niczym , a budynek bacówki pozostał. Przez ponad dwadzieścia lat niszczał, aż w 1973 roku został przejęty przez Wydział Oświaty Miasta Krakowa, celem stworzenia bazy turystycznej dla Młodzieży. Dzisiejsza Durbaszka to górski ośrodek Szkolno-Wypoczynkowy z nowym blaszanym dachem , ekologiczną kotłownią olejową i przytulnym wnętrzem wyposażonym we wszystko, co jest potrzebne gościom.
Teren, którym schodziliśmy do samochodu był bardzo ciekawy, ponieważ droga wiodła wśród rozległych pastwisk, pokrytych śniegiem , a gdzieniegdzie mijaliśmy charakterystyczne , niewysokie pienińskie skałki. Zachodzące słońce malowało na złoty kolor wszystko wokół. Na parking dotarliśmy już po zmroku.
Bardzo, bardzo polecamy tą niedługą wycieczkę na spacer z psem. Na szlaku spędzimy nie więcej niż pół dnia, a oczy nasycą się wspaniałymi widokami, które gwarantuję , że w pamięci pozostaną jeszcze bardzo długo. Niby takie niepozorne Pieniny, niby miejsce leżące z dala od głównych atrakcji, a oferujące nieziemskie panoramy na cztery strony świata. Wybierzcie się tam koniecznie.
PRAKTYCZNIE:
- start w Jaworkach, samochód możemy zostawić na dużym parkingu przy wejściu do Wąwozu Homole. My pojechaliśmy kawałek dalej w kierunku centrum Jaworek , minęliśmy wejście do wąwozu i zostawiliśmy samochód na niedużym parkingu po lewej stronie przy pensjonacie Magdalenka, koszt 10 zł za cały dzień
- szlaki: Jaworki- szałas Bukowinki ( droga dojazdowa, bez znaków, szlak narciarski, 0,30 h); Bukowinki- rozwidlenie pod Wysoką ( zielony, 0,40h), rozwidlenie pod Wysoką – skrzyżowanie szlaków pod Wysoki Wierchem ( niebieski, 1,15h); skrzyżowanie szlaków- Wysoki Wierch ( żółty, 0,20h), Wysoki Wierch – skrzyżowanie szlaków ( żółty, 0,15h); skrzyżowanie szlaków- drogowskaz do Durbaszki ( niebieski, 0,30 h); drogowskaz- parking w Jaworkach ( czerwony szlak rowerowy, 1h)
- czas: 4,30h; dystans 12,5 km; wznios : 643m
- z Wysokiego Wierchu można żółtym szlakiem zejść do Velky Lipnik na Słowacji lub niebieskim wędrować w kierunku Szczawnicy, opcji szlakowych w tym rejonie jest sporo, na Wysoki Wierch można wejść również żółtym szlakiem ze Szlachtowej