Beskid Żywiecki- spacer do Bacówki na Rycerzowej
Jakoś mało nas było w tym roku w Beskidzie Żywieckim , a tyle tam przecież przepięknych szlaków. Cześć z nich ( niewielką) przeszliśmy kilka lat temu ale przyznaję , że dzisiaj w pamięci po tych wędrówkach została jedynie czarna dziura. Zastanawiając się nad tym gdzie pojechać na spacer wybraliśmy szlak na Wielką Rycerzową i do Bacówki na Rycerzowej. Zadecydowało o tym kilka istotnych faktów, które późną jesienią należy brać pod uwagę planując wędrówki. Listopad ma to do siebie, że dni są raczej krótkie , a i pogoda do stabilnej nie należy. Często wiejące wiatry nie ułatwiają wędrówki w górach i związku z tym trzeba mierzyć siły na zamiary i nie porywać się z motyką na słońce. Rycerzowa spełniała wszystkie te kryteria wręcz idealnie. Wycieczka niezbyt długa, teren przyjazny, bacówka na hali i piękne widoki dookoła. Przyszedł więc czas na odświeżenie pamięci lub nowe spojrzenie na szlaki Beskidu Żywieckiego.
Wielka Rycerzowa jest szczytem należącym do Grupy Wielkiej Raczy , położonym w Beskidzie Żywieckim. Przez szczyt przebiega Wielki Europejski Dział Wodny (między zlewiskiem Bałtyku i Morza Czarnego) oraz granica polsko-słowacka. Wędrówkę na Rycerzową rozpoczęliśmy w miejscowości Soblówka. Miejsce świetne pod kątem planowania trasy ponieważ istnieje tam kilka możliwości przejścia pętelki. Wariantów dotarcia na Rycerzową jest przynajmniej 4. Kilka lat temu wędrowaliśmy szlakiem czarnym, a że pamięć bywa zawodna dziś opiszę szlak żółty, który przemierzaliśmy ostatnio.
Zostawiwszy samochód na parkingu przy kościele w centrum miejscowości ruszyliśmy w kierunku szlakowskazu , a potem dalej zgodnie z oznakowaniem żółtym i niebieskim ( prowadzącym na przełęcz Kotarz), skręciliśmy w prawo , przeszliśmy przez mostek na Cichej i delikatnie pięliśmy się w górę. Na tym odcinku szlak wiódł dość wąską asfaltową drogą.
Otaczał nas trochę przerzedzony las, zresztą podchodząc od tej strony bujna roślinność to raczej rzadkość. George wyniuchał pierwsze zapachy , a my powoli asfaltem, który na szczęście zamienił się w szutr dotarliśmy do miejsca gdzie zrywka drewna zdemolowała wszystko dookoła tworząc jeden wielki plac załadunkowo- magazynowy. Dla mnie widok słaby:(:(.
Aby kontynuować wędrówkę skręciliśmy w prawo , przedzierając się przez paskudny i dodatkowo grząski, zabłocony fragment. Błoto nam nie przeszkadzało , bo przecież to z reguły normalne zjawisko w jesieni ale żal było patrzeć na rozjeżdżony i zniszczony las. Szybko opuściliśmy to miejsce i już leśną ścieżką powędrowaliśmy dalej.
Muszę tutaj wtrącić, że mimo lawirującej przez zarośla ścieżki ciężko było się zgubić. Oznakowanie było czytelne i bardzo dokładne. Wspomnieliśmy w tym miejscu wycieczkę na Gorc ( http://www.szlakiemitropem.com/gorc-wyzwanie-orientacyjne-i-pierwszy-snieg/#more-2704) ,gdzie większości trasy pokonaliśmy intuicyjnie ponieważ znaki pojawiały się „ raz na ruski rok”. W Beskidzie Żywieckim pod tym względem było bardzo komfortowo. Zagadaliśmy się o szlakach , a tym czasem za plecami pojawiły się pierwsze widoki. Nastał więc czas przymusowej przerwy na obfotografowanie okolicy. Nawet George był skłonny do pozowania , co w jego przypadku nie zdarza się często.
W tym rejonie szlak niebieski odbił w kierunku przełęczy Kotarz , a my dalej trzymaliśmy się żółtych znaków.
Dalsza droga to „misz masz” leśnych ścieżek, nieco szerszych dróg, błota, kamieni i bajorek powstałych na skutek niedawnych opadów deszczu. Nazwałam to „misz maszem” ponieważ ścieżka przechodziła w leśną drogę, a po chwili z tej właśnie drogi schodziliśmy znów na inną wąską ścieżkę i tak kilka razy. Oznakowanie tak jak wspomniałam , również tutaj było bardzo czytelne i dokładne.
Na tym etapie pojawiły się bardziej strome fragmenty ale osoba o przeciętnej kondycji bez problemu te podejścia pokona. Do morderczych podejść pokroju Małej czy Wielkiej Fatry, sięgających czasem nawet kilkudziesięciu stopni było im naprawdę bardzo daleko.
Im wyżej tym bardziej odczuwaliśmy wiejący tego dnia silny wiatr. Pogoda również troszkę się popsuła i czuć było w powietrzu nadciągającą zimę.
Po około 1,30 h marszu dotarliśmy do rozległej polany , która okazała się być zachodnim fragmentem Hali Rycerzowej, kilka kroków i znaleźliśmy się przy skrzyżowaniu z czarnym szlakiem , również prowadzącym z Soblówki.
Tym właśnie czarnym szlakiem kilka lat temu wędrowaliśmy z Bossem. Stąd w 10 minut dotarliśmy do Bacówki na Rycerzowej. Bacówka położona jest na wysokości 1120 m npm i działa od 1795 roku. Budynek był pierwszym z kilku bliźniaczych projektów zrealizowanych w Beskidach. Podobne budynki znajdują na Krawcowym Wierchu, na Maciejowej i nad Wierchomlą ( http://www.szlakiemitropem.com/krotki-i-widokowy-spacer-do-bacowki-nad-wierchomla/#more-1747 ). Hala Rycerzowa jest bardzo urokliwym miejscem, z którego mogliśmy podziwiać min. widoki na bardziej oddalone rejony Beskidu Żywieckiego z Babią Górą, Pilskiem i Lipowską. O wycieczce na Halę Lipowską możecie poczytać tutaj: http://www.szlakiemitropem.com/boracza-lipowska-rysianka-3-hale-z-cudnymi-widokami/#more-974.Przy dobrej widoczności z Hali Rycerzowej można dostrzec Tatry. My niestety tym razem nie mieliśmy tyle szczęścia ale i tak czuliśmy się wspaniale!
Schronisko wydawało się psioprzyjazne ponieważ w środku towarzyszyły swoim opiekunom dwa większe psiaki. Podzielcie się informacjami jakie są Wasze doświadczenia związane z tym miejscem jeżeli chodzi o psiaki. Aby nie robić psiego zamieszania znaleźliśmy sobie wygodne miejsce na zewnątrz , osłonięte od wiatru i delektowaliśmy się wybornym grzanym piwkiem. Ignacy nie zagrzał siedzenia zbyt długo ponieważ wewnętrzny głos kazał mu rozstawić statyw i uwiecznić na „kliszy” otaczające widoki. Zobaczcie czy mu się udało.
Po zakończeniu sesji fotograficznej z żalem ruszyliśmy dalej. Obraliśmy kierunek na Wielką Rycerzową , na którą aby dostać się z Bacówki należało kilka minut podejść w górę czarnym szlakiem na Przełęcz pod Wielką Rycerzową, a tam odbić w lewo i czerwonym szlakiem kierować się na szczyt. W drodze mogliśmy jeszcze raz zerknąć na Babią Górę i na całe otoczenie Bacówki na Rycerzowej , może z lotu ptaka to za dużo powiedziane ale napewno z mogliśmy spojrzeć na znane miejsce z innej perspektywy.
Sam szczyt Wielkiej Rycerzowej , po słowacku Bukovina ( 1226m npm) do specjalnie atrakcyjnych nie należy. Jest w całości porośnięty lasem i brak tam jakichkolwiek widoków. Nie zabawiliśmy w tym miejscu dużo czasu i niebieskim , granicznym szlakiem udaliśmy się na przełęcz Przysłop.
Właściwie było to zejście ponieważ przełęcz leży na wysokości 940 m npm. Zejście momentami było dość strome , a zalegające liście tworzyły dodatkowy poślizg. Widoków również tutaj nie uświadczyliśmy , dosłownie w jednym miejscu na horyzoncie , pomiędzy drzewami bardzo delikatnie majaczyły szczyty Małej Fatry, z Velkim Rozsutcem na czele. Ale to, że nie było widoków na góry , nie oznacza , że szlak nie był ciekawy . Owszem był. Niesamowite wrażenie wywarł na nas stary las , przez który wędrowaliśmy. Emanował spokojem i mieliśmy wrażenie , że otacza nas niezwykłym ciepłem i cudowną energią. Takie o ,może „mistyczne” przeżycie.
Zgodnie z mapą z Wielkiej Rycerzowej na przełęcz Przysłop powinniśmy iść 25 minut, nam zajęło to znacznie więcej czasu. Nie spieszyliśmy się specjalnie, a i George świetnie się bawił tarzając się w suchych liściach i polując na patyki. Kto ma psa doskonale wie o czym teraz mówię.
Wraz z dotarciem na Przełęcz Przysłop zakończyło się buszowanie w liściach , a wygodna leśna ścieżka zamieniła się w grząską, rozjeżdzoną leśną drogą. Wycinka drzew kolejny raz dzisiejszego dnia dała o sobie znać. O przełęczy nie będę się rozpisywać , bo nie za bardzo wiem co napisać. Miejsce było nijakie . Rozległa polana z delikatnie mówiąc zdemolowaną drewnianą chyba wiatą. Widoków brak, zatem dość szybko zielonym szlakiem udaliśmy się w kierunku Soblówki.
Po nieco ponad godzinie znaleźliśmy się na parkingu. Początek zejścia do parkingu to brodzenie w błocie, a reszta to asfaltowa wąska droga. Ten fragment należał do najmniej atrakcyjnych. Nawet George obrał kierunek „do samochodu” i ile sił w łapach pędził w stronę parkingu.
Cóż mogę napisać na koniec. Powrót w Beskid Żywiecki był strzałem w dziesiątkę. Trasa idealna na krótszy jesienny lub zimowy dzień , niezbyt wymagająca i oferująca ciekawe widoki z okolic Bacówki na Rycerzowej, gdzie w chłodny dzień można rozgrzać się pysznym grzanym piwem, a latem delektować się wybornymi racuchami z borówkami. Mam wrażenie, że miejsce jest również mniej popularne niż rejony Hali Lipowskiej i Rysianki.
PRAKTYCZNIE:
- start wycieczki z miejscowości Soblówka , województwo śląskie
- parking bezpłatny w centrum miejscowości Soblówka, tuż obok kościoła
- szlaki: Soblówka parking- Bacówka PTTK na Rycerzowej ( żółty, 1,40h); Bacówka na Rycerzowej- Przełęcz pod Rycerzową ( czarny, 0,05h); Przełęcz pod Rycerzowej- Wielka Rycerzowa ( czerwony, 0,10h); Wielka Rycerzowa- Przełęcz Przysłop ( niebieski, 0,30h); Przełęcz Przysłop- Soblówka parking ( zielony, 1,10h)
- z Soblówki na do Bacówki na Rycerzowej można dotrzeć również czarnym szlakiem, czas przejścia to 1,20h
- czas: 5,10h ( z odpoczynkami); dystans: 14,4 km; wznios: 641 m