Rifugio Nino Pernici- widoki i bunkry
Pogoda nad Gardą podczas naszego pobytu była dość zmienna, stąd też chcieliśmy wykorzystać każdy moment aby wędrować okolicznymi szlakami, które były dla nas totalną nowością. Mieliśmy upatrzone jakieś tam cele, ale jak zawsze chętnie skorzystaliśmy z poleceń osób mieszkających na miejscu. Tym razem nasza gospodyni wspomniała o schronisku Nino Pernici. Opowiedziała, że jest bardzo ładnie położone i słynie z pysznej kuchni. W przewodnikach, z których korzystaliśmy wzmianki o tym miejscu nie było, lecz zaufaliśmy podpowiedziom . Widoki w połączeniu z dobrą kuchnią nas przekonały i nie potrzebowaliśmy więcej zachęt aby obrać kierunek do Rifugio Nino Pernici i spędzić dzień w przepięknym zakątku Pre Alpi Gardesane.
Schronisko Nino Pernici inaczej Bocca di Trat „Nino Pernici” położone jest na wysokości 1600 m i znajduje się tuż za Bocca di Trat. Powstało w miejscu koszar z czasów I wojny światowej. Pozostałe po tym okresie budowle można zobaczyć w najbliższej okolicy oraz wędrując do Riva del Garda. Schronisko zainaugurowało swoją działalność w 1929 roku. W budynku znajduje się 30 miejsc noclegowych w wyremontowanych w 2014 roku pokojach dla 4 lub 6 osób oraz biwak zimowy. W obiekcie znajduje się również regionalna restauracja i bar. Rifugio Nino Pernici jest czynne codziennie od połowy kwietnia do połowy października oraz w sezonie zimowym w okresie świąt Bożego Narodzenia, a także w weekendy w styczniu i lutym.
Na pierwszy rzut oka trasa wydawała się dość krótka, ale po trudach ubiegłego dnia czyli wejściu na Monte Misone taki reset był dla nas w sam raz. Szlak który chcieliśmy przejść rozpoczynał się na parkingu niedaleko Malga Grassi. Tzn. zaczynał się znacznie wcześniej i dużo niżej, bo w samej Riva del Garda, natomiast w okolice Rifugio Grassi można podjechać i na parkingu zostawić samochód . Co prawda droga dojazdowa to raczej wąska i kręta dróżka, jednak będąc już chwilę nad Gardą przywykliśmy do takich atrakcji. Z Pranzo, czyli tam gdzie mieszkaliśmy, udaliśmy się do niewielkiego miasteczka Campi, przejechaliśmy pomiędzy zabudowaniami, a potem drogą przez las wznosiliśmy się w górę. Ostatni odcinek to szutrowy podjazd. Parking położony jest wśród rozległych łąk, które początkiem maja już delikatnie zakwitły. Kilkanaście metrów od parkingu położone jest schronisko Rifugio Grassi. Panuje tam miła, ciepła i przyjazna atmosfera.
Zatrzymaliśmy się tam na chwilę, po czym wróciliśmy na szlak nr 402 prowadzący do naszego dzisiejszego celu. Według znaków od schroniska Nino Pernici dzieliło nas jakieś 2,5 km czyli całkiem niedużo ale….. Jak zawsze jest jakieś ale. Tym razem to 550 m podejścia na wspomnianym wcześniej krótkim dystansie. Zaczęło się niewinnie. Najpierw przez polany, potem leśną drogą. Znaki jednak szybko opuściły dukt i zniknęły w krętej, trochę zarośniętej ścieżce, która coraz intensywniej pięła się w górę. Przed dość mocnym słońcem chronił nas gęsty las.
Wędrówka nie należała do zbyt ciekawych ponieważ jak narazie nie było żadnych widoków. Szlak co jakiś czas przecinał drogę dojazdową, po czym znów uciekał gdzieś w gąszcz. Dodam, że cały czas szybko nabieraliśmy wysokości. W końcu pojawiło się światełko w tunelu i do pokonania zostało ostatnie podejście jakże jednak „zacne”. Mokra ziemia nie pomagała w tym wysiłku, ponieważ osuwała się po stromym stoku, ale krok po kroku, mozolnie dotarliśmy w okolice schroniska. Widząc kamienny budynek, skręciliśmy w lewo, w jego kierunku.
Od razu odzyskaliśmy siły, ponieważ otoczenie było przepiękne. Cytując opis ze strony internetowej: „Iglice Guglie di Pichea przypominają kamienny zamek, a Rifugio Bocca di Trat Nino Pernici ma wygląd wartowni”. Przyznam, że rzeczywiście trochę tak było. Skalne iglice tworząc jakby szczelny mur górowały nad okolicą. Bynajmniej nie tylko Guglie di Pichea jako jedyne były widoczne z tarasu schroniska. Monte Misone, Monte Stivo, Monte Baldo, Dolomity Paganella oraz setki innych szczytów na horyzoncie.
Nacieszyliśmy oczy i mając na względzie opinie o świetnej kuchni postanowiliśmy zjeść obiad. Zamówiliśmy ragu i gnocchi z masłem i ziołami. Obydwa dania to niebo w gębie! Bardzo polecamy odwiedziny w schronisku ze względu na widoki, ale też przepyszną, regionalną kuchnię. Chwilę jeszcze spędziliśmy w najbliższym otoczeniu, rzuciliśmy okiem na powojenne bunkry i fortyfikacje, po czym udaliśmy się w drogę powrotną.
Najpierw w kierunku przełączki Bocca di Trat, a potem, mając wiedzę jak wyglądało podejście, drogą dojazdową wędrowaliśmy w dół w kierunku parkingu. Korzystając z wolnego popołudnia, spędziliśmy na leżakach w pobliżu Malga Grassi chyba ze dwie godziny delektując się ciszą i spokojem.
Wieczorem pojechaliśmy jeszcze na krótki spacer nad jezioro Lago di Ledro, które nazywane jest perłą w cieniu Gardy. Jezioro Ledro ma wąski, wydłużony kształt i znajduje się na wysokości 655 metrów n.p.m, 15 km od Riva del Garda. To jedno z najpiękniejszych i najczystszych jezior regionu trydenckiego, a jego obwód, wynoszący 10 km, zachęca do długich wędrówek.
Niby miał być relaks, a wyszło jak zawsze. Nie mniej jednak warto było zmęczyć się na tym podejściu, ponieważ schronisko Nino Pernici bardzo nas zauroczyło.
PRAKTYCZNIE:
- początek wycieczki to parking niedaleko Rifugio Grassi- link:https://maps.app.goo.gl/cNfKcPBAWVcfevaD8?g_st=com.google.maps.preview.copy
- dojazd do parkingu to dość wąska i kręta droga, końcówka ma szutrową nawierzchnię
- parking bezpłatny
- w schronisku Nino Pernici działa pyszna regionalna restauracja
- szlak, którym się poruszaliśmy to nr 402
- długość trasy w 2 strony to 5 km, czyli 2,5 km w jedną stronę i 550 m podejścia;
- 90 % trasy to wędrówka przez las
- link do trasy, mapy.cz: https://mapy.cz/s/jahatarejo
- link do psiolubnego noclegu w Pranzo:http://www.residencelena.it/